Moje ciało samo wstało i się do goła rozebrało.
Twemu ciału się przyjrzało i się mu zachwyciało
Przez niedociągnięte do końca orzechowych framug rolety przedzierały się stopniowo listopadowe promienie słońca. Oczy bolały od pierwszego blasku, a podmuch zimnego wiatru uświadomił, że zapomniałaś zamknąć drzwi od balkonu, kiedy twoje ciało zalała fala gorąca, która na wskroś przeszyła zamarznięte serce. Szukając wzrokiem bielizny, czarnej bluzy albo spodni z lampasem natrafiłaś na niego trzymającego w dłoniach dwa różniące się kolorem kubki z parującą kawą cynamonową, której zapach otulił każde miejsce w sypialni. Podciągając kołdrę do wystających obojczyków nie potrafiłaś ani razu westchnąć czy mrugnąć, chociaż minęło kilkadziesiąt sekund, które przerodziły się w minuty, a ty uzyskałabyś rolę wampirzycy w zagranicznej produkcji z takim talentem. Przeczesując włosy i odbierając od niego pierwszy napój dnia nie mogłaś uwierzyć, że marzenie przemieniło się w rzeczywistość, a na oparzenie języka, i górnej wargi nie potrafiłaś zareagować, kiedy ułożył chłodne ręce na twoich nogach, a po chwili zaczął delikatnie rozmasowywać kostki zahaczając o złotą bransoletkę. Wyczuwając zapach męskich perfum na swoim drobnym ciele posiadającym w kilku fragmentach prywatne wysypisko piegów musnęłaś jego wargi zatracając się w uczuciu, które powróciło szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał. Jeszcze po wyjściu z rodzinnego domu pachniałaś sobą, a dzisiaj o godzinie nazywanej przez wielu nocą i idealną porą do spania byłaś przesiąknięta zapachem mężczyzny, przy którym czułaś się najbezpieczniejszą kobietą na świecie. Będąc typem kobiety subtelnej i wrażliwej, lecz silnej zrozumiałaś, że głaszcząc jego policzek jesteś na dobrej drodze do osiągnięcia pięknego życia z piękną miłością, która zajmowała cały pierwszy plan i nie zamierzała cofnąć się do tyłu.
-Z dużą ilością cukru, abyś mogła się obudzić, Maniusiu. -mrugnął i złożył długi pocałunek na czole.
-Prosiłam cię o coś. -złożyłaś dłonie jak do pacierza odmawianego rano i wieczorem. -Nie używaj tego zdrobnienia, jestem w stanie zaakceptować Mańkę i Marysię, ale nie to. -szepnęłaś i wstałaś z łóżka zasłaniając nagie ciało kołdrą.
-Nie denerwuj się, bo wolę ciebie z uśmiechem niż grymasem. -rozłożył stojącą w szafie deskę do prasowania i sięgnął pogniecioną koszulę z dywanu. -Przeprasować ci coś? Jeżeli nie to ubieraj się szybko i idź zjeść śniadanie, bo wszystko wystygnie.
Z niedowierzaniem wpatrywałaś się w stół z dwoma kwadratowymi talerzami, patelnią wypełnioną jajecznicą, dzbankiem kawy, której po pierwszym kubku brakowało w twoim organizmie i pokrojonym ani nie za grubo, ani nie za cienko ciemnym chlebie obsypanym sezamem. Nieco oszołomiona zamrugałaś kilkukrotnie i ściskając wełniany sweter obdarzyłaś bruneta pytającym spojrzeniem; w ostatnim czasie skierowałaś je w kierunku najwyższego chłopca z Twojej grupy, gdy zamiast odpowiedzi w języku angielskim otrzymałaś tą pochodzącą z miejsca mającego trójkolorową flagę, w ulubionych odcieniach siatkarza - granatu, bieli i czerwieni.
Z niedowierzaniem wpatrywałaś się w stół z dwoma kwadratowymi talerzami, patelnią wypełnioną jajecznicą, dzbankiem kawy, której po pierwszym kubku brakowało w twoim organizmie i pokrojonym ani nie za grubo, ani nie za cienko ciemnym chlebie obsypanym sezamem. Nieco oszołomiona zamrugałaś kilkukrotnie i ściskając wełniany sweter obdarzyłaś bruneta pytającym spojrzeniem; w ostatnim czasie skierowałaś je w kierunku najwyższego chłopca z Twojej grupy, gdy zamiast odpowiedzi w języku angielskim otrzymałaś tą pochodzącą z miejsca mającego trójkolorową flagę, w ulubionych odcieniach siatkarza - granatu, bieli i czerwieni.
***
Kiedyś ktoś bliski próbował cię bezskutecznie przekonać, że miejsce prawdziwej kobiety jest w domu, a dokładnie w jednym pomieszczeniu, którym była kuchnia - kręciłaś głową ze łzami w oczach i chciałaś iść śladami matki; tej sprzeczającej się z ojcem, jeżeli chodziło o wykonywanie zawodu, z radością w oczach przynosiła za każdym razem dyplom szkoły pielęgniarskiej i nie pozwoliła zamknąć się w czterech ścianach z garnkami, przyprawami i przepisami pochodzącymi z autorskiej książki babci. Pamiętałaś wieczory, gdy wszyscy siedzieli przy długim stole w salonie, na stopach brata albo twoich leżał ukochany pies, a ojciec widział Ignacego jako właściciela stajni i stopniowo przekonywał się do widoku córki ze słownikami, zeszytami i słuchawkami dousznymi, kiedy godzinami wsłuchiwałaś się w odpowiednią wymowę słów, przy których nawet profesjonalista mógł poplątać język. Zostawiając wspomnienia w tyle ziewnęłaś krótko i stanęłaś przy parapecie wpatrując się w panoramę miasta. Była pierwsza sobota, podczas której mogłaś zapomnieć o wolnej chwili; wizyta w butiku przy rondzie, upieczenie czekoladowego brownie i szybkie spożywcze zakupy nie były jedynymi czynnościami zaplanowanymi na ten dzień. Na zewnątrz pogoda dokuczała najbardziej odpornym na upały i wkładając do torby książki nie byłaś zdziwiona, że cała młodzież z osiedla jeździła na rolkach, rowerach czy włóczyła się bez celu zamiast przygotowywać się do poniedziałkowych kartkówek, sprawdzianów czy odpowiedzi ustnych.
-Idziesz już? - poczułaś jego silne dłonie i chłód brązowego paska od zegarka na rozgrzanych ramionach. -Podobno korki miały być później, kochanie.
-Tak, ale Konrad zadzwonił do mnie przed południem, że musi pojechać na przegląd z miłością swojego życia.
-Wybacz mi to co powiem, ale dzieciak jest dziwny. -przesunął doniczkę z kaktusem. -Gdyby zależałoby mu na nauce to wszystko inne odsunąłby na boczny tor.
-Taką mamy młodzież i nic nie poradzisz. -zapięłaś torebkę i podchodząc do lusterka zaczęłaś męczyć się z przypinaniem grzywki. -Teraz już nie trzeba chodzić na zajęcia dodatkowe według rozpiski rodziców, ja nie miałam tyle swobody, ale może to i lepiej, bo mam chociaż wykształcenie.
-Do tej pory pamiętam moje lekcje karate i fizyki po szkole. -przeciągnął się i musnął twój policzek przygryzając następnie skórę na szyi. -Idę na służbę i mam nadzieję, że wszyscy będą dzisiaj omijali komendę policji szerokim łukiem, do jutra.
Odprowadzając go wzrokiem do drzwi spojrzałaś na opaloną twarz i mimo zmęczenia, jakie towarzyszyło od rozpoczęcia roku szkolnego wybrałaś się w stronę apartamentowca z zabytkowymi samochodami na podjazdach i przerażającą ilością monitoringu - wielokrotnie mijając ten dom miałaś wrażenie, że kamery śledzą każdy ruch ludzi na pobliskich ulicach, a domownicy powinni zostać wpisani na listę posiadaczy jednej z najbogatszych własności. Naciskając przycisk domofonu chciałaś, aby najbliższe dwie godziny minęły z prędkością światła i wyobrażałaś sobie resztę popołudnia na nadrabianiu serialu z ulubioną lemoniadą.
-Przepraszam, że tak nagle zmieniłem godzinę spotkania. -przytrzymał mocniej obrożę amstaffa, a ciebie zmroziło do samych stóp, kiedy pies zaczął szczekać i obdarzył wielokrotnie agresywnym spojrzeniem; wchodząc na przestronny korytarz ucieszyłaś się, że twój wychowanek chodzi na siłownię, bo inaczej zostałabyś pierwszą ofiarą Bustera.
Dziękując w myślach za klimatyzatory znajdujące się nad tobą przystąpiłaś do ostatniego sprawdzania pisemnej pracy, której siedemnastolatek mógł spodziewać się przy najbliższym teście. Zagryzając zęby na skuwce odłożyłaś zużyty czerwony długopis i oddałaś mu nienaruszoną własnym pismem kartkę. Upijając ostatni łyk wody zerknęłaś na kombinezon motocyklowy i współczułaś mu zaplanowanego wyjazdu. Zdejmując z kolan słomkowy kapelusz podniosłaś się z wiklinowego krzesła i musiałaś przyznać, że jego godziny spędzone na nauce nie zostały zmarnowane, lecz w odpowiedni sposób wykorzystane - przed tobą rósł mistrz, którego w przyszłości trudno będzie pokonać.
-Sam powinieneś udzielać korepetycji. -zacisnęłaś mocniej dłonie na pasku od torebki. -Może spotkamy się dopiero w październiku? Świetnie ci idzie, nie masz żadnych problemów i jeszcze dwa takie spotkania, a będziesz się nudził. -wyjęłaś z kieszeni poplątane słuchawki.
-Z tobą nie idzie się nudzić. -uderzył się w czoło z otwartej dłoni. -Zapomniałem się, sorko.
-Nic się nie stało. -zaśmiałaś się krótko widząc jego reakcję. -W sumie pasuję na starszą siostrę. -pobladłaś i zniknął szeroki uśmiech, kiedy poczułaś jego palce przy kąciku wargi.
-Taką Cię lubię. -mruknął cicho. -Jesteś piękna, ale stanowczo za smutna. -wsunął w dłoń stuzłotowy banknot i musnął delikatnie zarumieniony policzek.
-Idziesz już? - poczułaś jego silne dłonie i chłód brązowego paska od zegarka na rozgrzanych ramionach. -Podobno korki miały być później, kochanie.
-Tak, ale Konrad zadzwonił do mnie przed południem, że musi pojechać na przegląd z miłością swojego życia.
-Wybacz mi to co powiem, ale dzieciak jest dziwny. -przesunął doniczkę z kaktusem. -Gdyby zależałoby mu na nauce to wszystko inne odsunąłby na boczny tor.
-Taką mamy młodzież i nic nie poradzisz. -zapięłaś torebkę i podchodząc do lusterka zaczęłaś męczyć się z przypinaniem grzywki. -Teraz już nie trzeba chodzić na zajęcia dodatkowe według rozpiski rodziców, ja nie miałam tyle swobody, ale może to i lepiej, bo mam chociaż wykształcenie.
-Do tej pory pamiętam moje lekcje karate i fizyki po szkole. -przeciągnął się i musnął twój policzek przygryzając następnie skórę na szyi. -Idę na służbę i mam nadzieję, że wszyscy będą dzisiaj omijali komendę policji szerokim łukiem, do jutra.
Odprowadzając go wzrokiem do drzwi spojrzałaś na opaloną twarz i mimo zmęczenia, jakie towarzyszyło od rozpoczęcia roku szkolnego wybrałaś się w stronę apartamentowca z zabytkowymi samochodami na podjazdach i przerażającą ilością monitoringu - wielokrotnie mijając ten dom miałaś wrażenie, że kamery śledzą każdy ruch ludzi na pobliskich ulicach, a domownicy powinni zostać wpisani na listę posiadaczy jednej z najbogatszych własności. Naciskając przycisk domofonu chciałaś, aby najbliższe dwie godziny minęły z prędkością światła i wyobrażałaś sobie resztę popołudnia na nadrabianiu serialu z ulubioną lemoniadą.
-Przepraszam, że tak nagle zmieniłem godzinę spotkania. -przytrzymał mocniej obrożę amstaffa, a ciebie zmroziło do samych stóp, kiedy pies zaczął szczekać i obdarzył wielokrotnie agresywnym spojrzeniem; wchodząc na przestronny korytarz ucieszyłaś się, że twój wychowanek chodzi na siłownię, bo inaczej zostałabyś pierwszą ofiarą Bustera.
Dziękując w myślach za klimatyzatory znajdujące się nad tobą przystąpiłaś do ostatniego sprawdzania pisemnej pracy, której siedemnastolatek mógł spodziewać się przy najbliższym teście. Zagryzając zęby na skuwce odłożyłaś zużyty czerwony długopis i oddałaś mu nienaruszoną własnym pismem kartkę. Upijając ostatni łyk wody zerknęłaś na kombinezon motocyklowy i współczułaś mu zaplanowanego wyjazdu. Zdejmując z kolan słomkowy kapelusz podniosłaś się z wiklinowego krzesła i musiałaś przyznać, że jego godziny spędzone na nauce nie zostały zmarnowane, lecz w odpowiedni sposób wykorzystane - przed tobą rósł mistrz, którego w przyszłości trudno będzie pokonać.
-Sam powinieneś udzielać korepetycji. -zacisnęłaś mocniej dłonie na pasku od torebki. -Może spotkamy się dopiero w październiku? Świetnie ci idzie, nie masz żadnych problemów i jeszcze dwa takie spotkania, a będziesz się nudził. -wyjęłaś z kieszeni poplątane słuchawki.
-Z tobą nie idzie się nudzić. -uderzył się w czoło z otwartej dłoni. -Zapomniałem się, sorko.
-Nic się nie stało. -zaśmiałaś się krótko widząc jego reakcję. -W sumie pasuję na starszą siostrę. -pobladłaś i zniknął szeroki uśmiech, kiedy poczułaś jego palce przy kąciku wargi.
-Taką Cię lubię. -mruknął cicho. -Jesteś piękna, ale stanowczo za smutna. -wsunął w dłoń stuzłotowy banknot i musnął delikatnie zarumieniony policzek.
***
Zaintrygowana fabułą serialu oglądanego od niepamiętnych czasów rzucałaś kawałkami ananasów na jego część przypieczonej pizzy. Wycierając serwetką resztkę pikantnego ketchupu spojrzałaś z irytacją w kierunku przesuwającego się po szafce telefonu. Ktoś próbował się dodzwonić do bruneta, odkąd ten poszedł wziąć prysznic i zgolić trzydniowy zarost. Naciskając pauzę na odbitym pilocie wsłuchiwałaś się na zmianę w piosenkę AC/DC i elektryczną maszynkę. Podnosząc się z łóżka i układając jego jeansy z wysuwającym się z kieszeni papierowym pudełeczkiem prezerwatyw ruszyłaś w stronę otwartych drzwi od łazienki.
-Panie Ferens chyba stęskniona kochanka walczy o atencję. -podałaś mu urządzenie z nadgryzionym jabłkiem.
-Jestem u tej w Gdańsku, więc musi dzwonić fanka innego klubu siatkarskiego, może to będzie mieszanka Rzeszowa, Radomia albo Olsztyna. -bezczelnie zaczął wyginać palce i targając twoje mokre włosy roześmiał się głośno. -Mam tylko jedną boginię.
Zgarniając z półki butelkę z płynem do demakijażu rzuciłaś w niego ręcznikiem i zignorowałaś jego przepraszający uśmiech. Zdejmując pudełko z gorącym jedzeniem na podłogę położyłaś się na łóżku wtulając się w poduszkę przesiąkniętą znajomym zapachem - słowa dwudziestosześciolatka dostarczyły ci więcej bólu niż wyrostek robaczkowy, który zaatakował cię w tamte wakacje. Może jego słowa miały być udanym żartem, ale nie doprowadziły cię do śmiechu. Przymykając powieki aż się zatrzęsłaś, kiedy pomyślałaś, że w jego ostatniej wypowiedzi mogło znajdować się ziarenko prawdy.
Przyszło do mnie Twoje ciało.
Mego ciała zażądało.
Moim ciałem się przykryło
Mego ciała zażądało.
Moim ciałem się przykryło
***
wszystko zmienia się nagle.
dziękuję, że tak chętnie tutaj przybywacie.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńWreszcie sie udało! Dziekuje Karo ;) bede potem ;)
UsuńGratulacje pierwszego miejsca, czekam cierpliwie
UsuńJestem! Miałam być wczoraj, ale dosłownie padłam jak wróciłam do domu i nie ma bardzo miałam siłę odpalać laptopa. :( Jestem więc dzisiaj. :)
UsuńOczywiście po raz kolejny będę się zachwycała opisami, bo to naprawdę cudo, co tworzysz! Noo po prostu są piękne i pochłaniają człowieka do reszty. *.*
Wojtek mnie naprawdę bardzo zaskoczył. :o Nie Spodziewałam się po nim takiej zmiany. Może to jest dobry wstęp do wspólnej przeszłości z nim? Skoro może się zmienić pod wpływem zachowania Marianny, może faktycznie jest dla niego ważna?
Cały czas mnie zastanawia Konrad. I jego zachowanie, ciekawe jaki wpływ wywarł na życie Marianny... Bo miał chyba ogromny, zastanawiam się tylko jak bardzo. No i jeszcze intryguje mnie jak tamta historia z przeszłości splecie z teraźniejszą, bo pewnie jakoś to się stanie. :)
Czekam na ciąg dalszy!
POZDRAWIAM !!!
Paulka
Czekałam sobie cierpliwie i nie musisz się tłumaczyć, ja wszystko rozumiem :)) Być może chce się zmienić, aby przyszłość była widziana lepiej. Wszystko z przeszłości będzie miało miejsce w teraźniejszości, pozdrawiam
UsuńNo i git, i jestem. Ja sobie miejsc raczej nie rezerwuje ( nie mam tego w zwyczaju), ale co do zasady czytam nowe rozdziały zaraz po tym, jak się pojawiają. Tylko często jestem zbyt leniwa/ nie mam możliwości, by je skomentować.
OdpowiedzUsuńW każdym razie, coś się wzięło i pozmieniało. Wojtek wziął sobie do serca wyznanie Marianny i chyba próbuje być tym jej rycerzem na białym koniu. Czyżby czuł to samo? Czyżby też ją kochał, tylko nie potrafił tego powiedzieć? Czy mężczyźni muszą być tacy irytujący?
Ale muszę przyznać, że sama nie pogardziłabym takim śniadankiem. Chyba zrobiłam mi smaka na jajecznice.
Marysia z jednej strony się cieszy, ale jednocześnie podchodzi trochę sceptycznie do zachowania swojego partnera. Niespecjalnie mnie to dziwi. W końcu nikt nie zmienia się do tak sobie.
Średnio podoba mi się postać Konrada. Taki trochę cwaniak się wydaje. I to że przymila się do Marianny… Fory w szkole, czy coś więcej? Nie podoba mi się i tyle.
No to tyle ode mnie. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Nie wymagam rezerwowania miejsc 😂 Mężczyźni to trudny przypadek i różnie z nimi bywa. Zadzwoń do Wojtka to może też zrobi Ci jajecznicę 😂 Konrad coś kombinuje, ale nie wiem co. Pozdrawiam
UsuńViolin zrobiłaś smaka na jajecznicę, a mi na pizzę, wracam do domu,zamawiam i będę z konkretnym komentarzem
OdpowiedzUsuńAż sama mam ochotę zamówić pizzę 😂
UsuńMyślałam, że siatkarz zmieni się dopiero w epilogu, a tu taka niespodzianka, no tylko czytać, zachwycać się i czekać na dalsze wątki z udziałem Wojtka. Przyszłość znowu nie dała nam oddechu ani żadnego wyjaśnienia, ale tajemniczość tutaj wcale mi nie przeszkadza. Były narzeczony Marysi widać, że był fajnym człowiekiem, ale jeżeli ona nie kontynuuje z nim przyszłości to co między nią, a Konradem było coś więcej? Jeżeli zgadłam to zmieniam nazwisko na Poirot XD A i trochę smutno mi się zrobiło na końcu; jej reakcja chyba była pochopna, przecież Wojtek tylko żartował, a ona wzięła to zbyt na poważnie. Dużo weny, pozdrawiam
UsuńAż tyle nie pozwoliłabym czekać 😂 Dowiemy się wszyscy w najbliższym czasie co tam się zadziało. Pozdrawiam
UsuńTak, ja tutaj wpadłam, żeby nadrobić zaległości w komentowaniu, a tutaj już czekał na mnie kolejny rozdział, dobrze, dobrze :D
OdpowiedzUsuńOch, przyznam się szczerze, że takiego zachowania to się po Wojtku nie spodziewałam :D Ale kto ogarnie facetów? I dziękuję bardzo za narobienie smaku na taką jajecznicę :D Cieszę się tą jego przemianą, mam nadzieję, że wziął sobie słowa Marianny do serca. Tylko ta końcówka mnie zaniepokoiła... On naprawdę tylko żartował, prawda? Powiedz, że tak. Mam nadzieję! I nawet jakby tak było to w sumie nie dziwię się jej reakcji. Wiem, że żarciki żarcikami, no ale jednak... Sam fakt.
Ten wątek z tymi korepetycjami i Konradem bardzo mnie intryguje. A on mnie jakoś do siebie nie przekonuje, wydaje się być taki zbyt pewny siebie? No sama nie wiem, ale coś mi w nim nie gra :D
Bardzo jestem ciekawa, jak to dalej będzie się toczyć, dlatego czekam z niecierpliwością :)
Pozdrawiam ;*
Jak tylko wena dopisuje to nie pozwalam długo czekać 😂 Gdybym wiedziała to bym wszystkich zaprosiła wczoraj na kolację 😊 Nie wiem czy Wojtek żartował, a z Konradem różnie może być, dopiero go poznajemy. Pozdrawiam
UsuńJestem i ja 😏😂
OdpowiedzUsuńKurde Wojrek! 😯 Co za zmiana! Tego to ja się po nim nie spodziewałam 😍 No, ale wszytko co dobre nie trwa wiecznie, więc musiał cos spieprzyć, a dokładniej popsuć słowami z końcówki rozdziału 😏😪
Ciekawa jestem jak to naprawić, ale bardziej intryguje mnie co ten Konrad wyprawia 😀 Dziwny typ 😏
Genialne ❤️
Pozdrawiam i weny 😘
Czekam na Maślaku i duecie 😁
Zmiana na plus 😊 Konrad na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa 😂 Będę i pozdrawiam
UsuńOby końcówka to był żarcik kosmonałcik, bo jeżeli nie to cała zmiana Wojtka to niezła ściema. Jego słowa nawet mi zepsuły humor, a co dopiero głównej bohaterce. A zapowiadało się tak fajnie, zmiana pod wpływem miłości, kto o takiej nie marzy?
OdpowiedzUsuńTe całe korepetycje są niepokojące, a ten Konrad jest jakiś taki zbyt pewny siebie, przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Cały czas kozaczy. Ciekawe czy coś większego z tego będzie...
Życzę weny,
N
Nie wiem czy to żarcik kosmonałcik 🤔 Pewność siebie to u niego podstawa
UsuńJestem!
OdpowiedzUsuńUdało mi się nadrobić wszystkie rozdziały. Czytanie ich sprawiło mi dużo przyjemności. Są po prostu świetne, jak cała ta historia. Pełna tajemnic,zagadek i niedomówień. Przede wszystkim uwielbiam Twoje wspaniałe opisy, które sprawiły, że nie potrafiłam oderwać się od czytanej treści.
Marianna niemal od razu zyskała moją sympatię. W młodym wieku, osiągnęła już wiele na gruncie zawodowym. W życiu prywatnym, także powoli widać światełko w tunelu. Wojtek skutecznie znalazł miejsce w jej sercu.
Widać, że zaczyna zachodzić w nim zmiana. Jakby zaczął bardziej angażować się w tą relację? Mam nadzieję, że wypowiedziane przez niego słowa na końcu rozdziału, były rzeczywiście żartem. Choć po nim można się spodziewać właściwe wszystkiego.
Niepokoi mnie także osoba Konrada. Nie zdobył on mojej sympatii. Wydaje się być, zbyt pewny siebie. W dodatku rodzinne tajemnice, ukrywane przed Marianną. Bardzo mnie ciekawi, co się za tym wszystkim kryje.
Życzę dużo weny. 😊
Na szczęście nie było ich jakoś dużo 😉 Oddycham z ulgą, bo chyba wszyscy lubią Mariannę. Wojciech na pewno zaskoczy. Dziękuję
Usuń