Strony

sobota, 15 września 2018

epilog

Mówiłeś ,,Miej dziś piękne sny” przy łóżku mym Mówiłeś ,,Świat nie jest taki zły”, wierzyłam Ci

Oderwałaś wzrok od mokrej szyby, przyciszyłaś radio i pociągnęłaś zielone rękawy swetra na zmarznięte dłonie, które chwilę wcześniej liczyły opadające na granatową karoserię samochodu krople jesiennego deszczu; wokół ciebie wszystko się zmieniało, a ty nie potrafiłaś nadążyć za przyśpieszającym rytmem życia tych, którzy nie popadli w monotonię i depresję spowodowaną obecną porą roku. Od tamtego zdarzenia w parku opisywanego przez gdańskie portale plotkarskie albo gazety wykupywane od samego rana jak świeże bułeczki nie wróciłaś do rodziców. Codziennie budziłaś się w ramionach policjanta o wpół do dziesiątej, wysłuchiwałaś tysiące porad i mitów z programów śniadaniowych, plotłaś z krótkich włosów warkoczyki i zakochiwałaś się w zapachu kawy z mlekiem, do której brunet dołączał słomki w przeróżnych kolorach; dzisiejszego ranka dostałaś zieloną i czułaś, że podarował ci nadzieję, ale ty z niej nie chciałaś korzystać, bo życie przestało mieć jakikolwiek sens, miałaś złe serce i śmiało mogłaś nazwać się złą Marysią. Wiecznie byłaś niezdecydowana i większości rzeczy nie potrafiłaś zaakceptować; nienawidziłaś chrapania Radosława, momentami niedojrzałego zachowania Konrada, wahań nastroju Wojciecha, lektur szkolnych zadawanych raz w miesiącu, warzyw traktowanych jako świętość w kuchni matki, zakazów, nakazów i braku szóstek z ukochanego języka. Żyłaś w podświadomości, że pochodzisz z arystokratycznej londyńskiej rodziny, na śniadanie, obiad i kolację możesz jeść ukochanego łososia skąpanego w soku z cytryny, a ,,Quo Vadis'' nie obowiązuje cię jako jedynej, bo każdy z grona pedagogicznego miał wiedzieć, że nie usiądziesz, nie otworzysz, a nawet nie przeczytasz jednego zdania z powieści historycznej. 

-Bate forte o tambor Eu quero é tic tic tic tic tac. Bate forte o tambor Eu quero é tic tic tic tic tac. -usłyszałaś głos aspiranta i widząc jego włosy układane dłużej niż twoje pokręciłaś krótko głową. -Uśmiechnij się, mała.

Poklepałaś go po ramieniu przykrytym oliwkową kurtką z naszywkami i ponownie zatraciłaś się w rozmyślaniu. Namawiając go na wyjazd wiedziałaś jakie są twoje ostatnie marzenia; podróż mijała spokojnie, do celu pozostało dwieście piętnaście kilometrów, a ty wyobrażałaś sobie ogień w kominku, samotność i rozmazane czarne pióro na kartce dołączone do dokumentu odebranego poprzedniego dnia. Nie chciałaś nikomu psuć konstrukcji życiowej, błagać o pomoc w dzień i w nocy albo wyczekiwać, że zajmą się tobą, jakbyś cofnęła się w rozwoju potrzebując wsparcia przy jedzeniu, kiedy trzęsącą dłonią nie mogłaś utrzymać łyżki, aby spróbować domowego rosołu albo pikantnej zupy gotowanej przez bruneta przed zaśnięciem. Układając się na rozłożonym fotelu przestałaś podziwiać krajobrazy, złociste listy przestały robić na tobie jakiekolwiek wrażenie, chciałaś przed dotarciem do domku letniskowego zrobić rachunek sumienia. Co zrobiły dla ciebie najważniejsze osoby w życiu? Mama wzięła niepłatny urlop, zrezygnowała z opieki nad starszymi ludźmi mającymi problem z pamięcią i traktujący ją jak rodzone dziecko. Tata brał potajemnie coraz więcej tabletek uspokajających, lecz jako doświadczony komendant nie potrafił schować ich w niewidocznym miejscu. Twój niedoszły mąż, w którym potajemnie podkochiwałaś się jako mała dziewczynka położył zwolnienie chorobowe ignorując złowrogie spojrzenie przełożonego; dbał o ciebie, jakbyś była jego jedynym oczkiem w głowie, mimo całego bólu potrafił chronić cię przed koszmarami, okrywał mocniej kołdrą, przytulał do rozgrzanego ciała, kiedy płakałaś przez sen i sprawiał wrażenie, jakby chciał podarować ci drugą i być może nieostateczną szansę. Traktował wasze rozstanie jak konieczną przerwę, wybaczył ci i ponownie zaufał, kiedy strzelając w rękę przestępcy wpadłaś mu w ramiona; wcześniej chciałaś zginąć, ale widząc krew na beżowej kurtce upojonego alkoholem mężczyzny byłaś mu wdzięczna i trzymając się kurczowo jego munduru zaczęłaś muskać nieostrożnie jego wargi. Wyczuwając wibrację pod lewą nogą wyjęłaś natychmiast telefon, który był jedynym kontaktem ze światem; podziwiałaś życie koleżanek, znajomych ze szkół, byłych uczniów. Jedni zaczynali studia, drudzy otrzymywali świadectwa z czerwonymi paskami i pochwały od nauczycieli, kolejni podejmowali upragnioną pracę albo chłopcy z technikum chwalili się pierwszymi zdjęciami ze swoimi żonami lub pociechami podobnymi do nich kropla w kroplę. Ludzie potrafili łapać dzień, smutki odsuwali na bok, aby niepotrzebnie nie zaprzątać nimi głowy, a ty nie martwiłaś się o jutro, lecz o kolejną minutę ze swojego życiorysu. Żałowałaś wielu decyzji. Może w tej chwili byłabyś znaną fit instagramerką wykonującą same idealne zdjęcia bez odbicia swojej twarzy w ekranie laptopa. Może mieszkałabyś w innym mieście podziwiając swojego ukochanego podjeżdżającego pod blok na motorze. Może nazywaliby cię żoną aspiranta gratulując takiego skarbu pod dachem. Może gdybyś nie zraniła pełnego miłości nastolatka trafiłabyś w identyczny sposób na siatkarza stając się dla niego prawdziwą dziewczynę, której nie chciałby zranić, a jedynie wyznawać ci szczere kocham cię. Obrysowując skomplikowany wzór na złotym Iphonie z przerażeniem odczytałaś imię i nazwisko nadawcy najnowszej wiadomości. 

-Kotek, idę zatankować, bo inaczej dalej nie pojedziemy, chcesz kebaba albo hot-doga? -nachylił się nad twoim uchem i przesunął dłoń po skórzanym pasku układając ją na wewnętrznej części uda, a ty wyczułaś przyjemne mrowienie i przypomniałaś sobie każdą sekundę z waszej pierwszej nocy po powrocie mającej miejsce wczoraj. 

-Nie jestem głodna, mam jeszcze drożdżówki. -wskazałaś na papierową torebkę i dotykając jego policzka przypomniałaś mu o świecącej kontrolce, a on momentalnie zamknął drzwi uśmiechając się do ciebie szeroko. -Tak bardzo cię skrzywdziłam, a ty jeszcze potrafisz do mnie napisać? 

Opuszkami palców dotknęłaś jego uśmiechniętej twarzy w kółeczku; minęły dwie minuty od otrzymania powiadomienia, dlatego pośpiesznie chciałaś przeczytać pretensje i zapomnieć. Pewnie oskarżał cię o zniszczenie życie, zmarnowanie czasu czy niepodjęcie studiów. Byłaś jego osobistą powodzią, ale odbywałaś karę za każdy popełniony błąd. Podziwiałaś jego odwagę, ponieważ ty na jego miejscu zatrzęsłabyś się i po raz czwarty spróbowałabyś zakończyć istnienie ziemskie; spojrzałaś na ostatnią konwersację i cicho się zaśmiałaś wracając do tamtych czasów. Byłaś o sześć kilogramów szczuplejsza, kiedy wysyłałaś mu zdjęcie w nowej bieliźnie, a w tle stał jego kask z napisem #piateksiódmawieczorem. 

-To dla pani uciekam z fizyki, kupuję dwie czekolady i biegnę z całych sił na koniec miasta nie czekając na żaden podmiejski. -przeczytałaś to ze łzami w oczach i przesunęłaś w dół chcąc wiedzieć, co ma ci teraz do powiedzenia. -Przepraszam, że pozwoliłem cię zranić, byłem odcięty od rzeczywistości i nie mogłem cię ostrzec, dzisiaj wychodzę i chciałbym się z tobą spotkać.


***

Ustawiłaś się wózkiem terenowym obok zasypanej złotymi i czerwonymi liśćmi ławce zerkając ostrożnie na tabliczkę szpitala psychiatrycznego. Ze łzami w oczach patrzyłaś na kraty w oknach, lekarzy przechodzących w białych kitlach i skuliłaś się mocniej, kiedy słyszałaś przeraźliwe krzyki dochodzące z parteru. Czy on po wyjściu z tego miejsca będzie w stanie prawidłowo funkcjonować? Czy będzie chodził w te same miejsca? Czy będzie przeżywał najlepsze przygody, które powinien robić młody chłopak? Czy będzie w stanie kogoś kochać, przytulać i zapomnieć o tobie na tyle skutecznie, że słysząc imię Marianna uśmiechnie się na tyle serdecznie, jakby kojarzyło mu się z ukochaną babcią? Czy zazna spokoju, podejmie studia, wynajmie mieszkanie w centrum miasta i zainteresuje się polityką? Czy wybuduje dom, posadzi drzewo i spłodzi syna? Czy będzie takim Konradem, który ochoczo przemierzał szkolne korytarze i biegł do klas chwilę po dzwonku? Założyłaś kosmyk włosów za ucho widząc jego rozglądającego się po okolicy zapinającego kurtkę i wpatrującego się w ciebie z przerażeniem. Wystraszył go wózek inwalidzki, ale byłaś na to przygotowana i ruszając do przodu chciałaś zostawić go bez słowa. 

-Stój! Chociaż teraz mi nie uciekaj. -podbiegł do ciebie i blokując ci drogę przykucnął układając torbę sportową obok siebie. 

-Weź o nic nie pytaj. - zaczęłaś zdzierać hybrydę wykonaną przed tygodniem przez zaprzyjaźnioną kosmetyczkę, która coraz częściej odwiedzała cię w domu niż widziała w swoim gabinecie. 

-Słyszałem o twojej chorobie i bardzo ci współczuję. Chciałem spotkać się z tobą ten ostatni raz i odciąć się od starego życia. Jednocześnie cię przepraszam i dziękuję. Przepraszam za Wojtka, który tak perfidnie cię zniszczył. Dziękuję za to, że mogłem być twoim nielegalnym chłopakiem albo kochankiem. Zamykam cię w przeszłości i chciałem ci oznajmić, abyś nie miała do siebie pretensji, bo nie jestem na ciebie zły. Gdzieś w głębi serca dalej cię kocham, ale to uczucie już nie wchodzi w grę. 

-Cieszę się, że nie chcesz mnie zabić, chociaż byłoby to najmądrzejsze rozwiązanie. -zapięłaś guziki od męskiego swetra i zaczęłaś wyczuwać zapach deszczu. -Kończysz terapię szczerą spowiedzią? 

-Zgadłaś, dlatego trochę mi wstyd, że się przed tobą zwierzam, ale chcę ruszyć do przodu. Dostałem się na anglistykę i poznałem dziewczynę mojego życia. W maju pisze maturę i później zamieszkamy razem w Łodzi, wyjeżdżam stąd jak najdalej i chcę być pełnym energii Konradem. -założył czapkę z daszkiem. Porozumiewamy się bez słów i to ona spowodowała, że się nie zabiłem, a tobie życzę wszystkiego dobrego, wróć do Radka. -podniósł się i delikatnie cię obejmując dotknął wargami ciepłego czoła, a następnie odszedł pewnym krokiem i wtulił się w wysoką brunetkę z grzywką związaną w kucyka. 

***

-Kochanie, wróciłem! Mam sushi, twoją ulubioną gazetę i romanse, chociaż uważam, że sam jestem w stanie ci to zagwarantować, ale czytaj co chcesz. -brunet wchodząc do sypialni wypuścił wszystko z rąk spoglądając na nią leżącą nieruchomo w białej pościeli z dziurą w głowie. -Jezu Chryste, Marianna! -podbiegł i sprawdzając puls nie mógł uwierzyć, że niczego nie wyczuwa, odsunął służbową broń i objął jej zimne ciało. -To dlatego się tak przymilałaś, kiedy wpisywałem pin do sejfu, nienawidzę cię za to. -wziął kartkę i dotknął każdej litery zapisanej czarnym atramentem. -Nie chcę się użalać, ale tak będzie najlepiej dla wszystkich, nie będę dla was dłużej ciężarem i podzielę los mojej babci oraz Ignacego. Wiem, że moim nowym domem stanie się piekło, ale żyjcie dla siebie, a nie dla mnie. Przeżyłam najpiękniejsze chwile; dziękuję każdemu, a najbardziej Radkowi, który zaufał mi na tyle, że przygotował nowy pierścionek, ale będzie bardziej pasował do starszej posterunkowej Kowal, bo przecież trzeba być ślepcem, żeby nie widzieć, jakim uczuciem cię obdarzyła. I teraz jestem ciemnością, ale prawdziwą, bo pamiętajcie, że kolory na niby nie powinny mieć najmniejszego znaczenia. Do zobaczenia tam na górze, wasza M. 

I nigdy nie uwierzę, że tak musiało być. I nie wiesz jak ciężko się oddycha. Jak bardzo się potykam.

***

to moje ostateczne pożegnanie z wami w tym roku.
dziękuję ślicznie za wasze komentarze i liczne pochwały
i proszę mnie nie zabijać za zakończenie, ale tak miało być
zapraszam tutaj pożegnanie
i oficjalnie mówię wam do zobaczenia, pamiętajcie o spamie

16 komentarzy:

  1. Jestem wprost zdruzgotana po przeczytaniu tego epilogu... Chyba będę płakać... ☹😭
    Do samego końca liczyłam, że wszystko się jakoś poukłada i Marysia mimo wszelkich przeciwności poczuje jeszcze radość z życia. Zrozumie, że ma ona nadal sens. Szczególnie, że znalazła się w takiej sytuacji, że wisiało ona na włosku w tym parku...
    Ucieszyłam się, że Radosław dał jej kolejną szansę. Wybaczył i zapomniał o romansie, starając się odrodzić ich uczucie. Był gotowy ją wspierać i pomagać w zmaganiach z postępującą chorobą.
    Konrad także poradził sobie z przeszłością i odnalazł w sobie chęć walki o przyszłość. Opuścił szpital i chce zacząć wszystko od nowa. Jestem przekonana, że mu się uda. W końcu ma przy sobie dziewczynę, która będzie jego oparciem w trudnych momentach i na pewno nie pozwoli mu się poddać.
    Najważniejsze jest jednak, że wybaczył Mariannie i nie ma jej za złe tego, że go zostawiła. Dzięki czemu dziewczyna mogła odetchnąć z ulgą i przestać się zadręczać.
    Mimo tego, że pozornie wszystko zaczynało zmierzać ku dobremu. Marianna nie widziała w tym żadnego sensu. Poddała się i nie miała już ochoty dłużej walczyć z okrutnym losem, który raz po raz zrzucał na nią nieszczęścia. Nie chciała być ze swoją chorobą dla nikogo ciężarem i postanowiła zakończyć swoje wyjątkowo krótkie życie. ☹
    Widocznie tak musiało być... W końcu nie zawsze w życiu pojawia się happy end.
    Na koniec chciałabym Ci podziękować za możliwość przeczytania tej historii. Która dostarczyła mi ogromnych emocji i przeżyć.
    Choć żałuję, że na razie się z nami żegnasz. W pełni rozumiem tą decyzję. Dlatego pozostaje mi tylko życzyć Ci powodzenia i cierpliwie czekać na Twój powrót. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam ochotę płakać, kiedy pisałam, ale ostatecznie się powstrzymałam 😭 To ja tobie dziękuję za obecność i każdy komentarz ❤

      Usuń
  2. Nigdy nie potrafiłam komentować epilogów. I nadal nie potrafię. A dodatkowo ten konkretny epilog wzbudził we mnie tyle emocji, że nie jestem pewna, czy potrafię sklecić choć jedno logiczne zdanie.
    Nie spodziewałam się. Nie spodziewałam się powrotu Radka, nie spodziewałam się rozmowy Konradem, a przede wszystkim nie spodziewałam się samobójstwa Marianny. Chyba do końca łudziłam się, że to skończy się inaczej, że kobieta jednak jakoś cudowne wyzdrowieje…
    Ale życie okazało się brutalne. Cholernie brutalne.
    Jak całe to opowiadanie. Wstrząsnęło mną dogłębnie i jeszcze długo będę przeżywać każdy rozdział. Wiem, że na razie robisz sobie przerwę od pisania, ale i tak z niecierpliwością będę czekała na kolejne opowiadanie.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam z tym trudności, więc doskonale rozumiem. Dziękuję i pozdrawiam ❤

      Usuń
  3. padam na twarz ale chociaż miejsce już mam 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać że spałam bardzo długo,ale już jestem! Potrafię żegnać się z bohaterami w szczególności takimi, których polubiłam i byli jakąś częścią mojego życia <3 Marianna była dla mnie takim wzorem do naśladowania, podziwiałam ją bo potrafiła się podnieść po wielu ''upadkach'' i iść dalej, aby spełniać marzenia, ale przenigdy nawet przez chwilkę nie pomyślałam, że dołączy do grona ludzi, którzy sami odbierają sobie życie. Już liczyłam że wraz z powrotem do Radka odzyska jakieś barwy i będą żyć razem mimo tej ciężkiej choroby, bo ja faceta PODZIWIAM, nie każdy wybacza zdradę, która była takim nożem wbitym prosto w zakochane serce. Konrad również pozytywnie mnie zaskoczył, na początku niezbyt darzyłam go zaufaniem i odsuwałam na bok, ale jak na swój młody wiek był bardzo mądry i próbował stać się tym najważniejszym w życiu pani od angielskiego, a teraz jej wybaczył, zakochał się i widać, że chce żyć. Jak można podsumować brak Wojtka? Był po prostu kolorem na niby, zjawił się jak jakaś pora roku na chwilę i uciekł zostawiając tylko wspomnienia. Naprawdę piękne, wzruszające opowiadanie, do którego będą wracać, jak tej jesieni i zimy zabraknie mi książek na regale, czekam na twój powrót.

      Usuń
    2. Sen najlepszy na wszystko 😊 Dziękuję za ten piękny komentarz ❤

      Usuń
  4. Takiego zakończenia powiem Ci szczerze, że się nie spodziewałam :o
    No, ale nie dziwię jej się, że psychika nie wytrzymała. Naprawdę wiele złych rzeczy ją w życiu spotkało :(
    Zdziwiłaś mnie tym, że ułożyła sobie życie na nowo przy boku Radka, że on jej był w stanie przebaczyć ;) Mimo to podoba mi się to zakończenie bardzo i jak zawsze świetnie spisałaś się przy opisach <3
    Dziękuję Ci za tą historię, gdyż była niezwykle ciekawa, pełna niespodziewanych zwrotów akcji oraz przede wszystkim genialna *.*
    Pozdrawiam i do zobaczenia za jakiś czas na Twoim blogu ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no widzisz 🙎 Facet ideał jak widać ❤ Dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
  5. Powiem tak, nie spodziewałam się tutaj happy endu, ale wiedziałam że w jakiś sposób nas zaskoczysz. Mimo, że mam styczność z Tobą i Twoją twórczością od miesiąca ... i dlatego mi smutno, że to była tak krótka przygoda.
    Marianna wróciła do Radosława. Nie przez przypadek spotkała go w parku podczas nietypowej sytuacji. Jestem pod wrażeniem tego, jak łatwo jej wybaczył i się nią zajął. Na prawdę, takiego to ze świecą szukać! Jednak w jego przypadku miłość zwyciężyła nad honorem i dumą, dlatego mógł nacieszyć się nią jeszcze przez krótki czas.
    Konrad poprosił ją o spotkanie i wybaczył to niespodziewane dla niego rozstanie. Widać, że terapia odniosła skutek i chłopak ma szanse na normalne wyjście, czego mu życzę.
    Brakowało mi tu jedynie Wojtka, ale to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nigdy nie poczuł do niej czegoś więcej. W przeciwieństwie do niej. Mam osobiste wrażenie, że z tych trzech mężczyzn, to on był dla niej tym najważniejszym. Świadczą o tym chociażby te słowa: "Może gdybyś nie zraniła pełnego miłości nastolatka trafiłabyś w identyczny sposób na siatkarza stając się dla niego prawdziwą dziewczynę, której nie chciałby zranić, a jedynie wyznawać ci szczere kocham cię." Na pewno wiele razy zadała sobie pytanie "co by było gdyby". O Radosławie czy Konradzie raczej nigdy nie rozmyślała w ten sposób. Co na swój sposób jest bardzo smutne.
    No i końcówka. Wiedziałam, że choroba Marianny prowadzi do smutnego zakończenia, ale w życiu bym nie pomyślała, że popełni ona samobójstwo. Ale ... trudno jest zrozumieć takich ludzi. Mają swoje powody, jakby to nie brzmiało. Szczególnie Ci młodzi, którzy przez chorobę tracą wszystko i są zdani na łaskę innych. Trudno się postawić na ich miejscu i ocenić ich postępowanie.
    Dziękuję Ci za zaproszenie mnie na tą historię, którą miałam przyjemność przeczytać :) Mimo, że smutna, ale piękna! Na pewno możesz być z siebie zadowolona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Happy end można spotkać gdzieś na moich poprzednich opowiadaniach 😍 Widać, że wciąż ją bardzo kochał. Wojtek miał być tym jedynym, a tak naprawdę okazał się kolorem na niby i tyle 🙍 Dziękuję bardzo ❤ Jeszcze się spotkamy i nie będziesz czekała jakoś długo

      Usuń
  6. Och, takiego zakończenia to ja się nie spodziewałam! :(
    Podziwiam Radka, że zdołał wybaczyć Mariannie zdradę oraz dać jej drugą szansę. Widać, że kochał ją prawdziwie i nigdy tak na dobrą sprawę nie pogodził się z jej utratą. To ponowne spotkanie chyba było im przeznaczone, Radek uratował jej życie i ponownie spróbowali życia we dwoje. Myślałam, że będą żyli długo i szczęśliwie, ale zaserwowałaś nam coś zupełnie innego.
    Jestem również pod wrażeniem zachowania Konrada :) Wyszedł z zakładu psychiatrycznego, poprosił Mariannę o spotkanie oraz wyjawił jej, że nie żywi do niej urazy i prosi ją, aby również o tym zapomniała. To spotkanie było dla niego szalenie ważne, bo pozwoliło mu zamknąć pewien rozdział w swoim życiu i iść dalej u boku ukochanej kobiety. Cieszę się, że tak mu się ułożyło, że dał radę po tych przeżyciach odnaleźć szczęście :)
    Brak postaci Wojtka w epilogu chyba nie był przypadkowy, to dobitnie pokazuje, że wszystko, co robił było na pokaz, aby jedynie skrzywdzić Mariannę.
    Co do niej samej to nie spodziewałam się, że odważy się na taki czyn, że zdoła odebrać sobie życie... Bardziej myślałam, że to choroba na nią wpłynie, ale ona sama zdecydowała inaczej. Nie wiem, czy ją rozumiem, czy nie, ale wierzę, że miała ku temu powody. W końcu samobójstwa wymaga wiele odwagi.
    Dziękuję za możliwość czytania tej historii, mimo że była smutna sama w sobie :)
    Życzę również powodzenia oraz tego, abyś niedługo do nas wróciła :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko ty się nie spodziewałaś :// Radek z Konradem w epilogu byli tymi, którzy wybaczają największe krzywdy. Masz rację co do pana siatkarza. To ja bardzo dziękuję, że tutaj byłaś i pozdrawiam

      Usuń