Strony

czwartek, 30 sierpnia 2018

rozdział dziewiąty

Spokojna przestrzeń tuli nas powietrzem.
Cały nasz świat, cały świat. 

W twoim mieszkaniu zawsze było bezpiecznie; miałaś jego, ulubione kolory farb na ścianach, świeże pelargonie w przezroczystym wazonie ustawione na środku stołu i drugi komplet kluczy, które chciałaś mu podarować tego wieczoru. Budząc się rano wierzyłaś, że twój dwudziestosześcioletni chłopak dorośnie do odpowiedniego zachowania, objawy przeminą, znajdziecie wspólne kompromisy, zaakceptujecie większość swoich wad, pokochacie zalety i wspólnie przejdziecie przez trudną i krętą drogę jaką było życie. Podciągając kolana do podbródka wiedziałaś, że złudzeniem nie dasz rady się nakarmić, we wzroku bruneta brakowało tej nadziei goszczącej po każdym przebudzeniu; patrzył na ciebie jak na największego wroga, dziewczynę, która zawiodła jego uczucia, jakby siłą wyrwała serce i zmiażdżyła je boleśnie. Pełen złości wbił nóż w deskę, przeszedł po kawałkach potłuczonego kubka, zapomniał czym jest wsparcie i siadając naprzeciwko ciebie zaśmiał się na tyle gorzko, że świat stracił kolory, cukierki słodkość, a ty nie mogłaś uwierzyć, że obdarzyłaś go miłością, której w wyścigu szczurów ludzie sobie odbierali i nie przyjmowali jej z niekończącą się radością. Czym zawiniłaś? Czy od początku pozwoliłaś na takie traktowanie przyzwyczajając go do tego z każdym kolejnym wspólnie rozpoczętym i zakończonym dniem? Akceptowałaś jego ucieczki po nocach pełnych uniesień, nie krzywiłaś się, kiedy nie przynosił bukietów składających się z całej rabatki w rodzinnym ogrodzie, nosiłaś podarowaną przez niego koszulkę, literę imienia i skorzystałaś wiele razy w zimowe wieczory z jego swetrów czy klubowych bluz. Co takiego ominęłaś w przeciągu tych dwóch lat? Nie był czułym mężczyzną jak Radek, nie podejmował ryzyka, które kochał Konrad, był inny i ty tą inność w nim polubiłaś. Nie przeszkadzało ci, że nie znasz jego rodziny, wielu faktów z przeszłości. Nie miałaś mu za złe, że nie pokazywał ci fotografii z dzieciństwa czy nie opowiadał historii przepełnionych śmiechem. Był spokojnym, nieprzechwalającym się Wojciechem, a ty dziękowałaś losowi, że postawił ci takiego człowieka w słoneczny dzień na ulicy Gdańska. Momentami należał do ulotnych, ale czy ty taka nie byłaś? Nie spędzałaś każdego dnia obok narzeczonego, a następnie przypomniałaś sobie gorące uczucie z uczniem technikum, przy którym byłaś tylko w nocy, kiedy pozbywał cię ubrań, pozwalał na wielkie emocje i obejmował cię najmocniej jak tylko potrafił oczekując bladego świtu. Dałaś wam chwilę i nie chciałaś tego przerywać, bo nie przedstawiał cię znajomym czy bliskim, nie wychodził na balkon wykrzykując, że ma najcudowniejszą dziewczynę na świecie. Sądziłaś, że jest zablokowany jeżeli chodzi o większą relację niż przyjaźń między kobietą, a mężczyzna, ale z tego powodu nie chciałaś go przekreślać. Kochałaś go takiego jakim był i wiedziałaś, że zaskoczy nieraz, a ty przed snem będziesz wyobrażała sobie wyjątkową przyszłość. Teraz trzęsłaś się jeszcze bardziej, nie potrafiłaś spojrzeć w przepełnione wściekłością oczy, pierwszy raz poczułaś się zagrożona i to nie na niby. Czułaś prawdziwy strach, kiedy rzucił w twoją stronę ramkę ze zdjęciem klasowym, o które wcześniej pytał i sprawił, że wszystkie wspomnienia odrodziły się w twojej głowie. 

-Cześć, moja piękna M. -odgarnął ci z czoła każdy kosmyk włosów, a ty nie widząc w jego spojrzeniu żadnego wsparcia, a największą kpinę chciałaś znaleźć się pod ochroną jak wybrane gatunki zwierząt czy roślin. -Nie przypominam czy kogoś? Wiesz ja zauważyłem podobiznę do Konrada, czyż nie mam racji? Pamiętasz go jeszcze?

-Wojtek, ale o czym ty mówisz? Skąd znasz mojego byłego ucznia? -z przerażenia schowałabyś się nawet w ciemnej szafie, aby nie kontynuować tego koszmaru. 

-Chyba chciałaś powiedzieć byłego ucznia i kochanka, prawda? -zacisnął wargi w wąską linię. -Jestem jego kuzynem i byłem tutaj, aby zabawić się tobą w identyczny sposób. Zrobiłem ci nadzieję, rozkochałem w sobie, a teraz mam zamiar porzucić, bo przecież to takie łatwe i przyjemne. 

-To nie może być prawda. -zaczęłaś szlochać w taki sam sposób jak po stracie starszego brata. -Ja nie chciałam go skrzywić, ale nie mogłam również pozwolić, abym stała się dla niego ważniejsza od nauki, miał tyle planów, że musiałam odejść, bo inaczej nie spełniłby żadnego z marzeń. 

-A myślisz, że teraz spełnia wszystkie marzenia? Konrad od dwóch lat jest w psychiatryku, podczas każdej wizyty wspomina o tobie, nic nie wie o tej zemście, ale musiałem się odegrać, bo inaczej nie mógłbym spojrzeć mu w oczy ani spokojnie zasnąć. -zapiął walizkę i zabierając bluzę z suszarki ponownie stanął przy tobie. -Zmarnowałem ci tyle samo dni, co ty zabrałaś jemu. Wiesz, że trzy razy próbował popełnić samobójstwo? 

-To jakiś koszmar. -jęknęłaś chowając twarz między kolanami. -Nie chciałam mu zniszczyć życia. Myślałam, że napisał maturę i zaczął studia na upragnionym kierunku. 

-Maturę napisał i z każdego przedmiotu zdobył więcej niż sześćdziesiąt pięć procent. -uśmiechnął się i pokazał ci jego zdjęcie wykonane tydzień temu; miał inną fryzurę, siedział na ławce w koszulce w serek, która była jego znakiem rozpoznawczym, na kolanach trzymał bordową kurtkę, ale w oczach miał taki przerażający smutek, że miałaś ochotę go przytulić, a przelotnie zerkając na całą jego sylwetkę dostrzegłaś blizny na rękach i zrozumiałaś, że zadałaś mu okropny ból i nigdy nie wyspowiadasz się ze swoich ciężkich grzechów. 

-Zanim wyjdziesz. -przytrzymałaś go za rękaw. -To wszystko było zaplanowane od A do Z? 

-Tak, obserwowałem cię od kilku dni i tamtego dnia przytrafiła się ku temu najlepsza okazja. Nawet specjalnie podmieniłem telefony, zemsta potrafi być słodka, skarbie. -musnął twój policzek, a ty czując obrzydzenie do siebie samej najchętniej pocałowałabyś jego suche wargi, a słysząc trzask drzwi, który towarzyszył ci podczas rozstania z Radkiem zrozumiałaś, że przegrałaś wszystko bez wyjątku. 


***

Trzymałaś głowę na jego kolanach, on bawił się jednocześnie twoimi pofalowanymi włosami i cienką kokardką na jednym z ramiączek od czarnej koszulki nocnej; coraz częściej zasypiałaś z nim w hotelu, ryzykowałaś utratę nieposzlakowanej opinii, kiedy przekraczałaś próg jego domu, ale kochałaś ten stan, gdy sprawdzając zaległe sprawdziany mogłaś czuć zapach jego żelu pod prysznic, wpatrywać się w ulubiony od dwóch lat odcień tęczówek, wysłuchiwać równomiernego bicia serca i piłaś z nim kawę z jednej filiżanki. Na początku waszej znajomości myślałaś, że to będzie przelotny romans zakończony po szybkim seksie; liczyłaś, że znajdzie dziewczynę w odpowiednim wieku i zapomni tak szybko, jak zjawił się tamtego popołudnia w pokoju nauczycielskim. Nie znalazł, a ty z każdą dodatkową świeczką na urodzinowym torcie widziałaś jak zmienia się w dobrym kierunku, aby dorównać tobie i poprzedniemu partnerowi. Wiele razy powtarzał, że nie chce cię zawieść i tymi zapowiedziami potrafił utopić cię w łyżeczce niespotykanych uczuć. Łatwiej było ci z nim rozmawiać, dzielić się zmartwieniami i otaczała cię spokojna przestrzeń, kiedy obserwowałaś go każdego dnia widząc w nim kogoś więcej niż jednego z dwudziestu siedmiu wychowanków. Opuszczając go na kilka godzin, dzień czy ewentualnie tydzień zadawałaś sobie pytanie co takiego brakowało w byłym narzeczonym? Tu nie chodziło o nadmiar godzin, które spędzał w wojewódzkiej komendzie policji; dotarło do ciebie, że chciałaś zrobić na przekór ojcu, był jego szefem i musiał znosić komentarze pozostałych pracowników o tym, że przyszłego zięcia traktuje w lepszy sposób od mających wyższy stopień doświadczonych policjantów. Chciałaś zemścić się na nim za jego wszystkie zakazy, nakazy, opiekuńczość, a podrywając Radka zdobyłaś jego serce i oddałaś mu swoje nie orientując się nawet, w którym momencie go pokochałaś na tyle mocno, że dopóki nie zamieszkaliście razem nie mogłaś zasnąć w pustym łóżku. Posypało się, bo wyczuwając adrenalinę od siedemnastolatka wiedziałaś, że możesz mieć wszystko i to z fanem motocykli czekają cię wielkie niespodzianki i wspaniałe przygody. 

-Tęsknię za wakacjami, uwielbiałem ten czas, kiedy spędzaliśmy razem prawie dwa miesiące. - skradł przelotny pocałunek. -Czy będę mógł przychodzić do gabinetu pani pedagog, kiedy skończę lekcje, a ty będziesz uzupełniała tonę niepotrzebnych dokumentów? -zaczął prasować jasną koszulę spoglądając na spodnie, które leżały tuż obok ciebie. 

-Konrad, tego już za wiele! Wiesz co by się stało, gdyby przyłapali nas w mojej klasie? To nie wyglądałoby na godzinę wychowawczą. 

-Jestem dorosły, po prostu chciałem wypróbować wytrzymałość twojego biurka i nic więcej. -wzruszył ramionami i zrobił minę niewinnego dziecka. -Ogólnie nie podobają mi się plotki, które pojawiły się w szkole tydzień temu. Wszyscy mówią, że planujesz odejść. 

-Planuję, ale miałeś się dowiedzieć o tym w inny sposób. Krótko mówiąc jestem szantażowana przez twoją panią od angielskiego, przyłapała nas na pocałunku i chce zająć moje miejsce w szkole. 

-O kurwa. -przeczesał nerwowo włosy i wyłączył żelazko. -Co my teraz zrobimy? Marysia, przecież ty stracisz pracę, a mnie mogą zawiesić w prawach ucznia. 

-Od przyszłego miesiąca zaczynam pracę w przedszkolu, wczoraj na biurku dyrektora położyłam zwolnienie i znikam z tej szkoły. -objęłaś go i zaczynając głaskać po policzku musiałaś przekazać mu całą prawdę. -Znikam również z twojego życia, Konrad. Nie mogę zmarnować ci szansy na dobre życie, musisz skupić się na sobie, a nie na naszym romansie, który zabiera ci cenny czas. 

Ten poranek odmienił cały jego świat łączący się z twoim pod każdą kwestią; na początku będzie trudno poradzić sobie z nową rzeczywistością, ale wiedziałaś, że nie mógł popełniać błędów na korzyść miłości będącej zakazanym owocem, po którą sięgnęłaś bez żadnego zawahania. Wyszłaś z hotelu dojrzalsza i pewniejsza siebie; przeżyłaś piękne dni, ale nie mogłaś przysłonić mu realizacji marzeń. Pozwoliliście na rozwój wydarzeń, które mogły jedynie wymyślić się w jego głowie przed snem i wzruszając ramionami dostrzegłaś jego smutek i wolę walki. Nie mógł o ciebie walczyć, musiał ułożyć sobie życie, które zaakceptowałaby cała jego rodzina. Wszystko zostało stracone, pogrzebane na dnie serce, uczucie zniknęło trzy metry pod ziemią, a ty nie chciałaś udawać szczęśliwej, gdyby zamiast lepszej przyszłości wybrał ciebie rezygnując z siebie w całości. Gdybyś wiedziała, że utopiłaś go, zabiłaś wszystkie normalne cząsteczki zostałabyś nawet wtedy, gdy upadłabyś mocno, zniszczyłabyś swoją reputację, potwierdziłabyś plotki grona pedagogicznego, uczniów i uśmiechających się sąsiadów. Nie zawróciłaś, nie wpadłaś w jego ramiona, nie pozwoliłaś, aby codzienne gazety rozpisywały się na temat romansu nauczycielki z wychowankiem. Chciałaś być tą Marianną, która pracuje, pomaga innym w rozumowaniu świata nie tylko w ojczystym języku, realizuje każdy zawodowy cel i nie musi tłumaczyć rodzicom, że nie robi nic złego w hotelowych pokojach. Chciałaś dać im święty spokój, który został zakłócony po śmierci babci Róży i Ignacego. Nie potrzebowali więcej zmartwień, a ty nie chciałaś rozglądać się wokół i skrywać swojej twarzy w ogromnym kapturze, kiedy spotykaliście się publicznych miejscach. 

***

Błękit nieba równał się z odcieniem twoich paznokci; siedziałaś na wysokim stołku i wpatrywałaś się w zręczne ruchy matki wykonującej pierogi ze szpinakiem. Doświadczyłaś w życiu tak wiele, że mogłabyś powtarzać bez końca jedno zdanie - można przyzwyczaić się do wszystkiego. Przyzwyczaiłaś się do codzienności bez Radosława i Konrada. Uczyłaś się akceptować każdy dzień bez Wojciecha; nie potrafiłaś włączyć kanału sportowego, nie szukałaś go na ulicach, nie obwiniałaś, nie wracałaś do przeszłości, którą starałaś się zrozumieć. Nic już nie chciałaś. Poddałaś się odbierając wyniki badań; oznajmiając rodzicom, że jesteś chora nie słyszałaś ich przepełnionych skruchą głosów. Od nich uzyskałaś wsparcie; ojciec znosił cię na rękach, kiedy nogi coraz częściej odmawiały posłuszeństwa, matka wzięła zwolnienie w pracy, ale ty wiedziałaś, że przychylając cały świat i nawet dając gwiazdkę z nieba nie obronili swoich bliskich przed odejściem. Zazdrościłaś pielęgniarce, że stwardnienie rozsiane jej nie dotknęło, ale wiedziałaś, że więcej bólu przyniosło jej odejście kobiety, która wspierała ją w każdej chwili, zagwarantowała dobre dzieciństwo i była z nią na każdym kroku. Więcej nacierpiała się po odejściu syna, tego którego zapragnęła w młodym wieku będąc na studiach, tego którego urodziła mimo, że nie była niczego pewna i tego, którego pokochała całym sercem, kupiła mu konia przygotowując się na kłótnie z mężem oraz była gotowa zrobić każdą jego ulubioną potrawę. Sięgając kule wspierające cię przy każdym ruchu zerknęłaś na wózek inwalidzki i widziałaś w nim przyszły, jedyny pojazd; przestałaś marzyć o zmianie samochodu, a mieszkanie na przedostatnim piętrze przestało być twoim azylem, co dotarło do ciebie późnym wieczorem, gdy wywieszono ogłoszenia o awarii windy, a ty zostałaś uwięziona przez jedno urządzenie. Wychodząc z domu zlekceważyłaś deszcz. Miałaś zrezygnować z widoku Gdańska z powodu nieodpowiedniej psującej humory pogody? Nie chciałaś siedzieć na łóżku, wyliczać objaw, które mogły dotknąć cię w każdej chwili i załamywać się nad swoim marnym losem. Przechodząc przez park cieszyłaś się na widok opadających liści, wiewiórek siedzących na drzewach i delektowałaś się ciszą wiedząc, że ludzie albo idą do pracy, albo ją opuszczają w pośpiechu, aby zrobić zakupy, odebrać dzieci ze szkół lub iść na umówione wizyty. Spokój został przerwany, kiedy zostałaś pociągnięta za włosy; te które bez żalu ścięłaś w poprzednim tygodniu, nie było Marianny z długimi brązowymi włosami, była ta z krótkimi ledwo sięgającymi do ramion w odcieniu czerni. Czy kiedy płeć piękna zmienia wizerunek automatycznie jest gotowa na zmiany w życiu? Ty byłaś i opracowany plan był dostępny tylko do ciebie. Z przerażeniem poczułaś jak ktoś przykłada broń do twojej skroni i wyczuwając woń alkoholu pożałowałaś swojego wyjścia. 

-Rzućcie broń albo rozwalę jej tą piękną twarzyczkę!

Odwrócił cię przodem do policjantów, a ty dostrzegając Radka w mundurze i z zarostem byłaś gotowa na wszystko; gdyby przestępca teraz strzelił poczułabyś się wolna jak ptak. Kiedyś stwierdziłabyś, że znalazłaś się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie, teraz byłaś w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i ktoś zupełnie ci anonimowy mógł pozbawić cię całego cierpienia nie pozwalając ci na całkowitą utratę czucia w kończynach dolnych i górnych, nie musiałabyś zmierzać się z większym osłabieniem, a do ostatniego oddechu, słowa i myśli widziałabyś świat bez zmian nie oczekując, że znienacka zaatakuje cię prawdziwa ciemność. 

Lecz zanim ktoś
spróbował trzeźwiej trochę myśleć
to, już dawno było ciemno.


***
wiem, że mam zaległości, ale REMONT tłumaczy wszystko
we wrześniu epilog, jakie zakończenie sobie wyobrażacie?
przygotujcie się do ostatniego wpisu i pewnej wiadomości na mojej podstronie
pozdrawiam z jedynego kącika, w którym jest miejsce dla mnie i laptopa

18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. O żesz kurwa! 😲
      Wybacz tą wulgarność, ale mnie zaskoczyłaś 🙄 I to totalnie 😲
      W Wojtku coś od dłuższego czasu mi nie pasowało, ale nie spodziewałam się, że okaże się kuzynem Konrada i tak perfidnie odegra na Mariannie. Szok.
      Marysia dobrze zrobiła odnośnie Konrada. Chciała dla niego dobrze, bo go kochała. Nie mogła wiedzieć, że jego przyszłość będzie wyglądać tak jak wygląda. Nic tego nie zapowiadało.
      Podobnie jak tej emocjonującej koncowki. Matko bosko! Chcę już kolejny 😍
      Genialne masz te pomysły ❤️ Potrafisz zaskoczyć z nienacka 😊
      Pozdrwiam i weny 😘

      Usuń
    2. Gdyby to nie był mój rozdział też bym użyła przekleństwa 😂 Uwielbiam zaskakiwać i to samo zrobię w epilogu, jeżeli tylko mi się uda, pozdrawiam 😘

      Usuń
  2. Aktualnie to ja zbieram szczękę z podłogi... Takiego obrotu sprawy to ja się kompletnie nie spodziewałam! Ale zaskoczyłaś!
    Wojtek okazał się być bardzo perfidnym człowiekiem, którego bardzo zaślepiła chęć zemsty. Okazało się, że Konrad to jego kuzyn, a on chcąc pomścić jego krzywdy zaplanował cały perfidny plan od A do Z, rozkochał w sobie Mariannę, a potem, jak gdyby nigdy nic, gdy wyszła na jaw jej choroba podeptał całe to uczucie, w które ona wierzyła... Naprawdę, taki scenariusz w ogóle nie przyszedł mi do głowy... I wyjaśniło się jego postępowanie, ukrywanie całej prawdy, niechęć do publicznego okazywania uczuć, niechęć do wszystkiego. Czy naprawdę z jego strony to wszystko było grą? :(
    Marianna wdając się w romans z Konradem pewnie miała na uwadze to, że prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. Stali się trochę nieostrożni, przez co zostali przyłapani, a Mariannę zaczęto szantażować... Koniec końców zrezygnowała z pracy w szkole, zrezygnowała z Konrada nie mając pojęcia, w jaki stan wpadnie chłopak, gdy to wszystko się skończy. Tego też się nie spodziewałam, bo przyznaję, byłam przekonana, że to uczucie jest nie do końca szczere, a jednak... Przez nie, przez to odrzucenie wylądował w psychiatryku i trzy razy próbował popełnić samobójstwo... Mam nadzieję, że pewnego dnia wydobrzeje i wróci do pełni sił oraz zdrowia...
    Końcówka przerażająca... Powrót Radka, czy zdoła ocalić Mariannę przed tym facetem wymachującym bronią? Oby tak! I jeśli tak się stanie to mam nadzieję, że ta choroba nie wyniszczy Marianny...
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam twoją szczękę 🙏 Lubię zaskakiwać i to się szybko nie zmieni. Paskudna gra w rzeczywistości 😢 Konrad jeszcze pojawi się w epilogu! A co dalej to zobaczymy we wrześniu. Pozdrawiam 😘

      Usuń
  3. Po przeczytaniu tego rozdziału, mam po prostu jedną wielką pustkę w głowie. 😓😣 To wszystko totalnie mnie zszokowało.
    Nie dość, że podejrzenia o chorobie się potwierdziły. To na dodatek, cała miłość Wojtka okazała się perfidnym kłamstwem. Wyrafinowaną intrygą, która była podyktowana zwykłą zemstą. Brak mi po prostu słów... Nic go nieusprawiedliwia. Rozumiem, że widok Konrada w zakładzie psychiatrycznym i to, co się z nim stało po przerwaniu związku z Marianną. Mogło być ciężkie do akceptacji, ale nawet to nie jest powodem do zrobienia czegoś takiego. Wojtek nie znał całej historii. Nie wiedział, czym kierowała się Marianna. Przecież ona zrobiła to dla dobra Konrada. Chciała dać mu szansę na normalne życie. W końcu ich związek nie miał właściwie racji bytu. Nie wtedy i nie w takich okolicznościach. Wszyscy patrzyliby na nich z niechęcią i nie zaakceptowali by ich bycia razem.
    Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że Konrad aż tak się załamie. Te próby samobójcze... Widać, że Marianna naprawdę była jego miłością życia. Szkoda, że tak tragiczną. Obydwojgu ogromnie współczuję. 😭☹
    Końcówka to już w ogóle sprawiła, że wstrzymałam oddech. Nie dość, że stan Marysi się pogarsza. To jeszcze jakiś bandyta grozi jej bronią. Oby Radkowi udało się ją uratować... To się nie może tak skończyć. Dziewczyna nie zasługuje na taki koniec.
    Z ogromną niecierpliwością czekam na epilog. Z nadzieją, że otrzymamy w nim jakieś pozytywne zakończenie tej historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za tę pustkę 🙏 Jej cały świat został zburzony, a ich miłość można porównać do uczucia Romea i Julii. Epilog już zaplanowany i wkrótce się pojawi 😘

      Usuń
  4. F U C K! Byłam pewna, że choroba to niesmaczny, nieudany żart, a tutaj jak widać Marysia męczy się z nią, a sm nie daje chwili wytchnienia :( Płakać mi się chce, bo polubiłam dziewczynę, a ona musi tyle cierpieć, w dodatku jeszcze ten Wojtek, szkoda że to nie koszmar z którego mogłaby się wybudzić :(( Też należałam do grona 'Konrad nie traktuje tego poważnie i kopnie ją w cztery litery' a tu wielkie wow, bo chłopak ją pokochał i aż miałam gęsią skórkę czytając o tych próbach odebrania sobie życia :( Teraz wszystko w rękach Radka, niech nie pozwoli przestępcy oddać strzału, bo się załamię do końca. Lecę, bo jestem w trakcie przeprowadzki; ja uciekam od rodziców, a Marysia do nich wraca. Daj nam chociaż piękny finał. Powodzenia w remoncie, buziak. E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym żartem mógłby okazać się Wojtek, a sm już się cofnie 😢 Konrad miał być takim zaskoczeniem i jak widać nikt nie wierzył, że on naprawdę ją kocha 😍 Powodzenia w przeprowadzce

      Usuń
  5. Kurczę, przyznam, że po tym rozdziale nie mam pojęcia, co napisać. W życiu nie spodziewałabym się takiego obrotu wydarzeń. Nagle okazało się, że może nie idealny, ale jednak dobry Wojtek, to kawał dupka, żeby nie powiedzieć gorzej. Nie przypuszczałabym, że jest kuzynem Konrada, a już na pewno, że jego intencje są aż tak okrutne.
    Strasznie współczuję Marysi. Wychodzi na to, że życie nieźle dało jej w kość. Najpierw Radek, potem Konrad, teraz Wojtek… Jako nauczycielka znalazła miłość, ale nie dane jej było z niej korzystać. W końcu prawda o jej romansie z uczniem musiała kiedyś wyjść na jaw. Całkowicie rozumiem jej decyzje – nie chciała niszczyć chłopakowi przyszłości, uważała, że odejście będzie lepsze. Nie mogła przewidzieć, jak to się dla niego skończy, nikt nie mógł.
    No i jeszcze do tego ta choroba. Całkowicie zabiera Mariannie resztki radości życia. Dobrze, że w tych trudnych chwilach może chociaż liczyć na rodziców. Dla nich to też na pewno jest trudne, patrzeć, jak ich drugie dziecko umiera. Ponownie muszą przechodzić przez koszmar.
    Końcówka mną wstrząsnęła. Teraz będę jeszcze z większym zniecierpliwieniem czekała na kolejne rozdziały.
    Ode mnie to tyle.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planując to też nie sądziłam, że wpadnę na taki pomysł 😱 Okrutna miłość i choroba to najgorsze co mogło ją spotkać, ale pozytywnie w jej życiu było 💗 Za jakiś czas już tylko epilog, pozdrawiam 😘

      Usuń
  6. Jeśli chodzi o reakcję Wojtka, to byłam przygotowana na wszystko. Nawet bardziej bym się zdziwiła, gdyby nagle okazał się być odpowiedzialnym i kochającym mężczyzną, niż gdyby ją po prostu zostawił na wieść o chorobie. A tu się okazuje, że on perfidnie ją wykorzystał. I to przez taki długi czas! No szok ;o Nagle wszystko wydaje się być jasne, oczywiście mówię o jego dziwnych zachowaniu i poglądach dotyczących związku. Ja rozumiem, że mógł mieć jej za złe to, co się stało z Konradem, ale zachował się identycznie ... więc w sumie nie jest lepszy od niej. Hipokryta jeden!
    Ja jednak uważam, że Marianna zrobiła dobrze kończąc romans z Konradem. Co więcej, uważam że ona nigdy nie obdarzyła go prawdziwą miłością ... to było jedynie podążanie i może jakaś forma sympatii. Nie wyglądała na bardzo zdruzgotaną zostawiając go. Podjęła dojrzałą decyzję. Konrad nie był już dzieckiem, więc obwinianie jej o to, co się mu stało, jest bezsensowne.
    I niestety ... ale choroba postępuje. I jak często w życiu bywa, to rodzice okazują się być tymi, którzy są przy nas w najcięższych chwilach. Ciesze się, że Marianna ma wsparcie w swoich. Ale ta końcówka ... znów pojawia się Radek! Jestem bardzo ciekawa co z tego wyniknie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W żadnym scenariuszu nie pasował na taką odmianą 😂 Konrad był dla niej chwilową przygodą pełną pożądania. W epilogu spotkamy się z każdym panem, więc obiecuję emocje 💙

      Usuń
  7. Wojtek kuzyn Konrada, to nadal nie może do mnie dotrzeć. Ciężko to zaakceptować. Miał być tym zmienionym kochającym mężczyzna, a okazał się bezuczuciowym mistrzem zemsty. Jak sobie to zaplanował, co za gość i przez tyle czasu bawił się biedna dziewczyną. Podsumowujac to było mocne i nie wiem czy coś mnie bardziej zaskoczy.
    Konrad w zakładzie psychiatrycznym...whaaaaat!? Co ta miłość robi z ludźmi. Pamiętam jeszcze, że chłopak miał wielkie plany i przecież dobrze się uczył! Maturę zdał dobrze, a i tak jego głową nie wytrzymała i zaprowadziła go do...
    Ja jednak uważam, że Marianna podjęła dobra decyzję. Starała się nie zniszczyć nikomu życia, ale nieświadomie to zrobiła. Cóż uczucie do ucznia nie bez powodu jest zabronione, bo może zakończyć się tragicznie.
    W końcówce Radek! Jak tak teraz myślę to on od początku był najnormalniejszy! Więc cieszy mnie, że przynajmniej na koniec pojawił się taki promyczek.
    Pytasz jakie zakończenie sobie wyobrażamy? Nie wiem, ale spodziewam się kolejnego zawału serca po przeczytaniu.
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że aż tak Cię zaskoczę, skromne brawo ja 😂 Zgadzam się z Tobą, Radek był 10/10 💘 Wybacz mi ten zawał serca 🙏 Pozdrawiam 😘

      Usuń
  8. Jeszcze większe wow niż pod ostatnim! :o
    Tyle tutaj się działo, że jestem w ogromnym szoku!
    Dobrze przeczuwałam, że przeszłość Marianny musi się połączyć wreszcie z teraźniejszością. Ale w życiu nie pomyślałabym, że Wojtek jest kuzynem Konrada! Muszę przyznać, że w sposób idealny się odegrał za kuzyna, choć Marianna, chciała dla niego dobrze. Z drugiej strony mogła tego nie zaczynać, skoro wiedziała, że chłopak się zakochał, a ona nie jest w stanie dłużej z nim być.
    Dobrze, że po tych wszystkich powodzeniach Marysia nie została sama, ma wspierającą rodzinę. Końcówka mnie powaliła, bo wszystko zatoczyło koło. Znowu spotkała Radka... I to w momencie, gdy jej życie wisi na włosku. Nie mogę się już doczekać jak to wszystko się potoczy dalej i co się z nią stanie.
    Musze jednak powiedzieć coś ważnego. Teraz mam ogląd już na większość i wiele rzeczy się wyjaśniło. Naprawdę jesteś wielką autorką Karo. Cała konstrukcja tego opowiadania opiera się na powolnym domyślaniu się co tu się działo i stopniowym poznawaniu faktów, które się łączą. A na koniec jest wielkie bum! Wielkie zaskoczenie dla czytelnika. Naprawdę to niesamowicie zrobiłaś, a takie rzeczy potrafią najlepsi. Idealnie wszystko skonstruowałaś i połączyłaś ze sobą wątki spinając je jakby klamrą. Naprawdę ukłony przed twoją twórczością moja droga.
    Mam prośbę nie znikaj na długo! Bo naprawdę to co tworzysz jest wielkie i sprawia, że człowiek jest w innym wymiarze i obcuje z prawdziwym dziełem.
    Czekam na resztę tutaj i na twój powrót! :D
    POZDRAWIAM !!!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długość wygrała wszystko, a mi ❤ zabiło szybciej i nie wierzę w to co czytam, dziękuję pięknie 😽 Reszta chyba jutro, a powrót w 2019

      Usuń