Strony

piątek, 17 sierpnia 2018

rozdział siódmy

Pośród mych natchnień, Twoje łzy, słone.
Błagam, napraw mnie.

Złowrogo nastawiona na zbliżający się poniedziałek usiadłaś na wypchanej przez bruneta walizce i nie przejmując się wzburzonym napojem pochodzącym ze Stanów Zjednoczonych otworzyłaś kapsel i poczułaś jak z twoich dłoni skapują krople coca-coli tworząc plamy na jasnych spodniach. Przygryzając wargę położyłaś się na łóżku i czując ponowne drętwienie dłoni sięgnęłaś pilot, aby bezczynnie przeskakiwać z jednego kanału na następny; przewróciłaś oczami na powtórki programu mającego premierę rok po twoim urodzeniu, którego prowadzącym był wiecznie młody Ibisz, minęłaś znienawidzone seriale, według ciebie przedłużane przez producentów tylko dla pieniędzy, aż na samym końcu przyjrzałaś się idealnie siwym włosom Urbańskiego i odpowiadając poprawnie na pytanie za dziesięć tysięcy postanowiłaś w ten sposób spędzić cały wieczór. Przed siedemnastą ocierając łzy wielkie jak grochy usłyszałaś wibrację telefonu, który od wielu godzin podłączony był do ładowarki nagrzanej tak mocno, że bałaś się jej dotknąć. W ekspresowym tempie włączyłaś transmisję meczu rozegranego pomiędzy Dafi Społem Kielce, a Treflem Gdańsk i widząc jak Schulz odbiera statuetkę MVP wiedziałaś, że nadawcą drugiego połączenia nie może być Wojciech, który obecnie gratulował starszemu koledze. Nie miałaś najmniejszej ochoty wysłuchiwać żalu matki i pouczeń ojca; nikt inny w ostatnim czasie do ciebie nie dzwonił i jedynie miałaś nadzieję, że brunet ostatecznie się nawrócił i po dwóch tygodniach samotności chce usłyszeć twój głos. Nieznany numer telefonu oznaczał jedynie kłopoty; wolałabyś ponownie przerwać rozmowę z pracownicą banku, która proponowałaby dziesiąty kredyt w miesiącu, ale w ostatnim czasie ktoś niezapisany w twoich kontaktach sprawiał, że nigdy nie odetchnęłaś po wymianie kilku zdań. 

-Nareszcie udało mi się z panią skontaktować. -usłyszałaś kobiecy głos i przerażona stwierdziłaś do kogo należy; odkąd siatkarz nie pojawiał się w twoim mieszkaniu, to ty odwiedzałaś nałogowo ośrodki zdrowia i wydając pensję otrzymaną z początkiem miesiąca czekałaś na wyniki badań. -Chciałabym mieć stuprocentową pewność, jeżeli chodzi o pani chorobę, dlatego serdecznie zapraszam do mojego gabinetu w ciągu najbliższych dni. 

Przed zablokowaniem telefonu spojrzałaś na sylwetkę bruneta pogrążonego we śnie i zerkając na lewą dłoń nie mogłaś powstrzymać się od łez; wszystko wokół cię irytowało, a choroba, która zaatakowała twój organizm musiała być nieuniknioną koniecznością. Zamiast nowych kolczyków czy ubrań zostałaś właścicielką okularów w złotych oprawkach, a narastające niedowłady kończyn przerażały cię coraz bardziej z każdym dniem; miałaś problemy z wykonaniem makijażu, a do pracy byłaś podwożona przez koleżankę tłumacząc jej, że samochód z końca dwudziestego wieku musiał na dłużej zostać u mechanika. Z niepewnością sięgnęłaś dzienniczek babci, który zabrałaś z rodzinnego domu i wyjmując jednobarwną zakładkę wróciłaś do czytania ostatniego z wpisów.


29.08.1992

Moja wnuczka. Moja Marianna. Mój skarb. Moje maleństwo. Codziennie odkąd tylko przyjechała ze szpitala siedziałam przy jej łóżeczku i nie chciałam wracać do swojego pokoju. Na kolanach siedział mój pierworodny wnuk i z wielką troską poprawiał kocyk albo nie pozwalał nikomu podejść tłumacząc, że czerwona kokardka nie jest żadnym zabezpieczeniem. Patrzę z uśmiechem jak rusza rączką przez sen i dotykając czule jej ciemnych włosków zdaję sobie sprawę, że to może być nasze ostatnie spotkanie. Boję się, ale chcę poczuć się jak człowiek nieuwięziony na wieki w jednym domu z tymi samymi ludźmi. Boję się, że nogi odmówią mi posłuszeństwa, ale chcę zsiąść z wózka inwalidzkiego i odetchnąć za kierownicą. Boję się, ale mam ochotę na kawę z ulubionej kawiarni i gałkę czekoladowych lodów. Mówią, że choroba nie jest wyrokiem, ale po usłyszeniu diagnozy wiedziałam, że długo nie dam rady. Z wielką radością spoglądam na moją zdrową córkę i pragnę z całego serca, aby ominęło to też moje bezbronne wnuki. Kocham Was wszystkich. Róża.

***

Podczas kilku dni w miesiącu świat przestawał istnieć; zapominałaś kim jesteś, kiedy obejmowały cię jego silne ramiona i z precyzją rozpinał twoją sukienkę sięgającą do kostek; jesień zrobiła się na tyle chłodna, że nie potrafiłaś wychodzić z mieszkania bez kurtki, czapki i szalika, a pod spodem mogłaś mieć tylko bieliznę, dla niego nie liczyło się jak wyglądałaś, powtarzał każdego wieczoru, że kocha cię za serce, ten czarujący uśmiech i osobowość jednocześnie anioła oraz diabła. Po wspólnych nocach wymyślałaś wiarygodne alibi; przekraczając próg wynajmowanego mieszkania musiałaś być przygotowana, że aspirant, z którym spotykałaś się od pięciu lat przeprowadzi z tobą prawdziwe przesłuchanie. Odwracając się na brzuch wtuliłaś się w ciepłe ciało obok siebie, dotknęłaś jego miękkiej skóry i czując naprężone mięśnie zaczęłaś się śmiać bez opamiętania, kiedy pogroził ci palcem przed oczami. 

-Nie żegnaj się teraz ze mną. -odsunął się, kiedy chciałaś musnąć jego wargi, ubrać się przed trzecim odrzuconym połączeniem od narzeczonego i wyjść stąd niezauważona. -Mamy rezerwację do południa, a to jeszcze całe cztery godziny, podczas których moglibyśmy powtórzyć naszą noc. -zaczyna ssać twoją wargę i odrzuca kołdrę, aby zachwycać się nagim, jego zdaniem idealnym ciałem. 

-Chyba nie muszę ci powtarzać, że on tam na mnie czeka, spotkamy się w przyszłym tygodniu. 

-Mogłabyś zrobić dla mnie wyjątek, skończyłbym technikum i wyjechalibyśmy stąd nawet na koniec świata. Zerwij z nim, bo inaczej nie przeżyję, że za rok o tej porze przyjdziesz do klasy i przedstawisz się nowym nazwiskiem. -zaszkliły mu się oczy i zaczął całować twoje plecy gładząc kark pokryty piegami.

-Skarbie, ale my nie możemy. -przełknęłaś nerwowo ślinę czując jego oddech na długich nogach. -Rozumiem, że jesteś teraz zły. 

-Cholera! Nic nie rozumiesz, zakochałem się w tobie jak tylko przedstawili cię jako naszą wychowawczynię, kumple z klasy zapoznają mnie ze swoimi dziewczynami, a ja wiem, że tego zrobić nie mogę, ukrywamy się, ale w przyszłości moglibyśmy oficjalnie zostać parą. 

-Nie powinnam była odwzajemnić tamtego pocałunku w basenie, najmocniej cię przepraszam, bo dałam ci złudną nadzieję. 

-Znajdziemy jakiś kompromis, piękna. -chwycił cię w swoje ramiona i ściągnął pogniecioną bluzkę. -Gdybyś go nie odwzajemniła byłoby mi bardzo, ale to bardzo smutno. Wiesz, że od naszego pierwszego pocałunku minęło trzydzieści siedem dni?

Przytaknęłaś głową nie mogąc skupić się na jego słowach, kiedy oprócz bokserek nie miał więcej ubrań na sobie; podziwiałaś każdy zarys mięśni nie omijając żadnego i zachwycałaś się jego postanowieniem; na siłowni nie byłaś całe wieki, a on każdy piątek i wtorek poświęcał na regularne ćwiczenia. Nie kontynuując rozmowy, na którą zabrakło czasu poczułaś jak przypiera cię mocno do materaca i rozsuwając twoje nogi jednym ruchem mruczy głośno pod nosem o nieskazitelności, obdarowanej hojnie przez matkę naturę.

***

Zawiązałaś mocniej atłasowy czerwony pasek od szlafroka i rozczesując palcami mokre włosy położyłaś się do łóżka - znowu pustego, znowu bez obecności tego, który miał być ostatecznie tym jedynym; do niedawna liczyłaś na męską decyzję, romantyczne oświadczyny, z niecierpliwością czekałaś na dzień, w którym zabrałby cię do rodziców i przedstawił was sobie, trzymając cię mocno za dłoń delikatnie pocierając szczupłe palce. Nie chciałaś wyciągać pochopnych wniosków, gdy zasypiając wtulona w jego tors słyszałaś jak powtarzał przez sen kocham, kocham, kocham. Zerkając potajemnie na dziesiąty notatnik babci nie mogłaś zrozumieć dlaczego ludzie nie potrafią wyznać całej prawdy? Ona nie przyznała się z jaką chorobą zmagała się przez lata, a brunet był jak dziecko we mgle i nie potrafił nawet stwierdzić kim dla niego jesteś, a ostatecznie dotarło to do ciebie, kiedy przychodząc z nim na bilard spotkaliście dwóch zawodników Trefla Gdańsk i zostałaś przedstawiona jako koleżanka. Gdybyś należała do bardziej odważnych oblałabyś go piwem i wymierzyła siarczysty policzek, ale uśmiechając się przepraszająco oznajmiłaś, że idziesz do toalety, którą znalazłaś dopiero w mieszkaniu na przedostatnim piętrze nowoczesnego budynku. Uruchomiając przedostatni odcinek serialu nakryłaś nogi kołdrą i dotykając twarzy ukochanego aktora z irytacją wyjęłaś słuchawki mając ochotę wydłubać oczy osobie, która śmiała zakłócać twój święty spokój. 

-Myślałam, że już nigdy więcej nie zapukasz do moich drzwi. -oparłaś się o framugę nie wpuszczając go do mieszkania. -A co byś zrobił gdybym nie otworzyła? 

-Jak nie drzwiami to zawsze można wejść oknem. -bez wahania wziął cię na ręce i nie słuchając twojego sprzeciwu zaniósł cię na łóżko. -Wybaczysz mi, że nie nazwałem cię swoją dziewczyną. Po prostu nie lubię opowiadać o swoim życiu prywatnym. 

-Przestań mi się tłumaczyć, jeżeli nie chcesz tego związku to powiedz mi to wprost. Zaangażowałam się, ale popłaczę przez kilka dni w poduszkę i zacznę żyć od nowa.

-Oczywiście, że chcę! Piękna, jakbym mógł z ciebie zrezygnować? Jesteś dla mnie ważna, a nie było mnie przy tobie, bo mój ojciec chrzestny walczy o życie w szpitalu. -jęknął, gdy wyjaśnienia przerwała znana melodia, musnął twoje ramię i otwierając drzwi balkonowe oparł się o barierkę bawiąc się zamkiem od klubowej bluzy. -Przestań do mnie wydzwaniać. Kurwa, wszystko idzie według planu, a ty mówisz, że mam się wycofać? Teraz jest już za późno, został równy tydzień i nie zamierzam z tego zrezygnować, do jutra. -słysząc niektóre zdania zrozumiałaś, że nawet znanego siatkarza nie omijają problemy i poprawiając ramiączka od koszulki nocnej postanowiłaś go wspierać w ciężkich chwilach nie nadeptując na jego obolały odcisk. 

Ostatni już raz sprawiłem, że jej oczy płaczą.

***
miałam przerwać pisanie, iść spać, ale postanowiłam to dla was skończyć
przepraszam za jakość, ale mój dobry humor został popsuty
od południa nadrabiam zaległości!

20 komentarzy:

  1. Pierwsza!😊
    Wrócę za kilka godzin 😂😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby Marianna nie okazała się być chora 😏 Wystarczy jej problemów w życiu 😏
      Dlaczego ona uległa Konradowi skoro miała takiego świetnego narzeczonego? Kurde tego momentu jej życia kompletnie nie rozumiem, ale mam nadzieję, że niedlugo poznam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
      Wojtek jakoś dziwnie się zsvjowuje, a ta jego rozmowa calkcałkow podejrzana 🤔
      Nieźle, nieźle 😁 Ostatnio była sielanka a teraz takie muktum emocji 😂 Ty to jednak potrafisz zaskoczyc😁
      Genialne ❤️
      Pozdrawiam i weny 😘

      Usuń
    2. Wyników jeszcze nie odebrała, więc trzeba myśleć pozytywnie 😉 Marysia wyjaśni ci powód zdrady w następnym rozdziale. Gwarantuję, że stać mnie jeszcze na większy multum emocji 😂 Pozdrawiam

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Trochę przeraziła mnie ta wiadomość o wynikach i zastanawia mnie co z tą chorobą... Oby to nie było nic poważnego...
      Przeszłość Marianny wychodzi na jaw, zastanawia mnie jak ona wpłynie na jej teraźniejsze życie. :)
      Wojtek jak to Wojtek, znowu trochę nie odpowiedzialnie się zachował, aczkolwiek widać, że chłopak ma te swoje problemy. :( Zastanawia mnie również ten ostatni dialog w rozmowie Wojtka. :)
      Rozdział jak zwykle idealnie napisany<3
      lecę komentować dalej :*

      Usuń
  3. Cieszę się, że mam wytrzymałe serce, bo jak była piękna sielanka to teraz serwujesz niepowtarzalne emocje c: No tej sceny z przeszłości szczerze się nie spodziewałam, ale nie wyleję na Marysię kubła z zimną wodą, bo nie wiem jakbym się zachowała w takiej sytuacji, a ta rozmowa Wojtka czymś mi śmierdzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serce to podstawa. Dobrze, że nie wylałaś, bo jesień 😂 No zobaczymy czy tylko tobie śmierdzi 😂

      Usuń
  4. Ten rodział przyniósł mi potężną dawkę emocji! Coraz mocniej niepokoi mnie ta tajemnicza, rodzinna choroba. Oby tylko okazało się, że Marysia jest w pełni zdrowa! Wystarczy już, że los w innych kwestiach jej nie oszczędza. 😣
    Co ten Wojtek kombinuje? O ile ostanio, byłam pod wrażeniem jego zmiany. Tak teraz, to wszystko przestaje mi się podać. Jego telefoniczna rozmowa, miała bardzo dziwny przebieg. Co idzie według planu? I z czego on ma się niby wycofać? Jakby tego było mało nikomu nie chce powiedzieć o swoim związku z Marianną. To wszystko staje się, coraz dziwniejsze.
    Na dodatek jeszcze ta scena z Konradem. Sama nie wiem, co mam o tym myśleć... Chłopak się niby zakochał w swojej nauczycielce, a Marysia mu w końcu uległa. Tylko, dlaczego? Skoro miała takiego wspaniałego narzeczonego? A przede wszystkim, jak dalej potoczyły się jej relacje z tymi dwoma całkowicie różnymi od siebie mężczyznami. Nie mogę się już doczekać, aż poznam odpowiedzi na te pytania. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łatwego życia to ona nie ma, ale bądźmy dobrej myśli, bo jeszcze nic nie potwierdzono 😉 Wojtuś coś kombinuje, ale jeszcze do niczego nie chce się przyznać. Przeszłość będzie nam towarzyszyła do końca

      Usuń
  5. Wojtek znów mnie irytuje. Z jednej strony wydawało się, że już wziął swój związek z Marianną na poważnie, a on znów odstawia jakieś cyrki. Nie dziwię się, że Marysia znów ma do niego pretensję. Chyba każda dziewczyna by miała. Trudno tak naprawdę stwierdzić, co Wojciech chce od życia.
    Bardzo zaniepokoił mnie ten fragment z chorobą. Wychodzi na to, że jest to coś uwarunkowanego genetycznie, ale mam nadzieję, że Marysia jest zdrowa. Jeszcze tylko choroby jej brakuje.
    Ogólnie od samego początku nie lubię Konrada. Jakoś mi nie pasuje i tyle. Teoretycznie miłość nie wybiera, a on wydaje się być szczerze zakochany w swojej nauczycielce. A ona spotyka się z nim, mimo faktu, że ma wspaniałego narzeczonego. Coś mi w tym wszystkim śmierdzi, tylko nie jestem wstanie powiedzieć co.
    Czy mówiłam już, że uwielbiam twój styl? Jest zarazem lekki, jak i bardzo głęboki. I te opisy uczuć… normalnie cud, miód i orzeszki.
    W każdym razie, z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej wciągam się w tę historię. Z niecierpliwością czekam na kolejną część i dużo weny życzę.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może znudził się siatkówką i znalazł nowe zajęcie pt 'jak łatwo zdenerwować ludzi?' 🤔 Wynika z tego, że tak, bo babcia boi się o rodzinę, ale zobaczymy o co tam chodziło już wkrótce 😉 Zakochał się biedaczek i nic z nim zrobić nie możemy 💖 Dziękuję bardzo za te słowa i również pozdrawiam

      Usuń
  6. A dopiero, co chwaliłam Wojtka i przemianę, jaka w nim zaszła. Ech! Ten człowiek zmienia się jak kameleon i chociaż chwilę wcześniej byłam zachwycona jego przeminą, tak teraz nie wiem, co mam myśleć o jego zachowaniu... Zwłaszcza po tej końcówce, która mocno mnie zaniepokoiła. Jaki zakład? Co mu dobrze idzie? I z czego nie może się wycofać? Mam złe przeczucia! Za to Marianna chyba nie, bo ani trochę ta jego rozmowa nie wydała się jej dziwna. Cóż, oby to ona miała rację!
    Bardzo również zaniepokoiło mnie to, że Marianna może być chora... Z fragmentu dziennika jej babci wynika, że być może jest to choroba genetyczna, ale mam nadzieję, że jednak nie. Choroby Marianna nie potrzebuje! :)
    Hmm... Czyli jednak uległa Konradowi, tak? Na to wychodzi, wdała się w romans, jednocześnie zdradzając tak fajnego faceta, jakim jest Radek. Czy to dlatego się rozstali? Czy prawda wyszła na jaw?
    Ach, tyle pytań! :D
    Czekam na kolejny, życzę Ci dużo weny i pozdrawiam ;*
    PS. Poprzedni też skomentowałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojtek jest zmienny jak kobieta i trzeba to zaakceptować 😂 Miłość być może jest ślepa, a może ta rozmowa tylko tak źle wyglądała 🤔 W następnym rozdziale odbierze wyniki, więc o wszystkim się dowiemy! Uległa i to jeszcze jak 😈 Pozdrawiam

      Usuń
  7. Ale szybko zamienia się nastrój w tym opowiadaniu. Ostatnio było pełno miłości, można było się rozpłynąc, a w tym? Tylko płakać i skakać że złości.
    Konrad musi być niesamowicie przekonujący albo przystojny skoro nauczycielka na niego poleciała hahaha chyba że to ten pocałunek tak ja w to wszystko wciągnął. Chociaż chłopak wydaje się mega zakochany to coś mi tu nie pasuje i śmierdzi, ech.
    Wojtek chyba nie zmienił się tak bardzo jak wszyscy podejrzewali. Ukrywanie związku i ten dziwny telefon z zakładem? To mnie totalnie wyprowadziło z równowagi.
    Fragment z chorobą Marysi był taki smutny, że musiałam powstrzymywać się przed płaczem. Jejku mam nadzieję, że nie będzie z nią aż tak źle...
    Czekam z niecierpliwością czym zaskoczysz nas w kolejnym rozdziale,
    N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojtek zmienny jak kobieta lub pogoda i już taki pozostanie 😂 Na pewno jeszcze wspomni czym ją do siebie przyciągnął 🙆 Wyniki odbierze w następnym rozdziale.

      Usuń
  8. Początek rozdziału bardzo mnie zaniepokoił. Stan zdrowia Marianny lekko się pogorszył, co też nie oznacza najgorszego ... w końcu wyników jeszcze nie odebrała, więc jest nadzieja. Ale! To też nie oznacza, że dziewczyna o tym nie myśli i nie denerwuje się podświadomie. A do tego dochodzi zmartwienie związane z Wojtkiem i jego niedojrzałością. O ile ostatnio go pochwaliłam, tak teraz bardzo się rozczarowałam. Jego zachowanie to typowa sinusoida. Kompletnie nie przyjmuję tłumaczenia, że nie lubi opowiadać o życiu prywatnym. Przecież nikt by go nie wypytywał o szczegóły ich związku, a "mała" wzmianka o tym, że ma dziewczynę zdecydowanie kolegom by wystarczyła. Kombinuje aż za bardzo, jak typowy facet. Do tego jego tajemnicza rozmowa ... mam nadzieję, że nie wpakował się w jakieś tarapaty i nie dotyczy to Marianny.
    Do Konrada mam mieszane uczucia ... niby wydaje się być zauroczony, ale ... no właśnie ... ALE! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu nadzieja umiera ostatnia 😏 Cóż widać, że Wojtek nie dorósł do swojego wieku.

      Usuń