Spokojna przestrzeń tuli nas powietrzem.
Cały nasz świat, cały świat.
Cały nasz świat, cały świat.
W twoim mieszkaniu zawsze było bezpiecznie; miałaś jego, ulubione kolory farb na ścianach, świeże pelargonie w przezroczystym wazonie ustawione na środku stołu i drugi komplet kluczy, które chciałaś mu podarować tego wieczoru. Budząc się rano wierzyłaś, że twój dwudziestosześcioletni chłopak dorośnie do odpowiedniego zachowania, objawy przeminą, znajdziecie wspólne kompromisy, zaakceptujecie większość swoich wad, pokochacie zalety i wspólnie przejdziecie przez trudną i krętą drogę jaką było życie. Podciągając kolana do podbródka wiedziałaś, że złudzeniem nie dasz rady się nakarmić, we wzroku bruneta brakowało tej nadziei goszczącej po każdym przebudzeniu; patrzył na ciebie jak na największego wroga, dziewczynę, która zawiodła jego uczucia, jakby siłą wyrwała serce i zmiażdżyła je boleśnie. Pełen złości wbił nóż w deskę, przeszedł po kawałkach potłuczonego kubka, zapomniał czym jest wsparcie i siadając naprzeciwko ciebie zaśmiał się na tyle gorzko, że świat stracił kolory, cukierki słodkość, a ty nie mogłaś uwierzyć, że obdarzyłaś go miłością, której w wyścigu szczurów ludzie sobie odbierali i nie przyjmowali jej z niekończącą się radością. Czym zawiniłaś? Czy od początku pozwoliłaś na takie traktowanie przyzwyczajając go do tego z każdym kolejnym wspólnie rozpoczętym i zakończonym dniem? Akceptowałaś jego ucieczki po nocach pełnych uniesień, nie krzywiłaś się, kiedy nie przynosił bukietów składających się z całej rabatki w rodzinnym ogrodzie, nosiłaś podarowaną przez niego koszulkę, literę imienia i skorzystałaś wiele razy w zimowe wieczory z jego swetrów czy klubowych bluz. Co takiego ominęłaś w przeciągu tych dwóch lat? Nie był czułym mężczyzną jak Radek, nie podejmował ryzyka, które kochał Konrad, był inny i ty tą inność w nim polubiłaś. Nie przeszkadzało ci, że nie znasz jego rodziny, wielu faktów z przeszłości. Nie miałaś mu za złe, że nie pokazywał ci fotografii z dzieciństwa czy nie opowiadał historii przepełnionych śmiechem. Był spokojnym, nieprzechwalającym się Wojciechem, a ty dziękowałaś losowi, że postawił ci takiego człowieka w słoneczny dzień na ulicy Gdańska. Momentami należał do ulotnych, ale czy ty taka nie byłaś? Nie spędzałaś każdego dnia obok narzeczonego, a następnie przypomniałaś sobie gorące uczucie z uczniem technikum, przy którym byłaś tylko w nocy, kiedy pozbywał cię ubrań, pozwalał na wielkie emocje i obejmował cię najmocniej jak tylko potrafił oczekując bladego świtu. Dałaś wam chwilę i nie chciałaś tego przerywać, bo nie przedstawiał cię znajomym czy bliskim, nie wychodził na balkon wykrzykując, że ma najcudowniejszą dziewczynę na świecie. Sądziłaś, że jest zablokowany jeżeli chodzi o większą relację niż przyjaźń między kobietą, a mężczyzna, ale z tego powodu nie chciałaś go przekreślać. Kochałaś go takiego jakim był i wiedziałaś, że zaskoczy nieraz, a ty przed snem będziesz wyobrażała sobie wyjątkową przyszłość. Teraz trzęsłaś się jeszcze bardziej, nie potrafiłaś spojrzeć w przepełnione wściekłością oczy, pierwszy raz poczułaś się zagrożona i to nie na niby. Czułaś prawdziwy strach, kiedy rzucił w twoją stronę ramkę ze zdjęciem klasowym, o które wcześniej pytał i sprawił, że wszystkie wspomnienia odrodziły się w twojej głowie.
-Cześć, moja piękna M. -odgarnął ci z czoła każdy kosmyk włosów, a ty nie widząc w jego spojrzeniu żadnego wsparcia, a największą kpinę chciałaś znaleźć się pod ochroną jak wybrane gatunki zwierząt czy roślin. -Nie przypominam czy kogoś? Wiesz ja zauważyłem podobiznę do Konrada, czyż nie mam racji? Pamiętasz go jeszcze?
-Wojtek, ale o czym ty mówisz? Skąd znasz mojego byłego ucznia? -z przerażenia schowałabyś się nawet w ciemnej szafie, aby nie kontynuować tego koszmaru.
-Chyba chciałaś powiedzieć byłego ucznia i kochanka, prawda? -zacisnął wargi w wąską linię. -Jestem jego kuzynem i byłem tutaj, aby zabawić się tobą w identyczny sposób. Zrobiłem ci nadzieję, rozkochałem w sobie, a teraz mam zamiar porzucić, bo przecież to takie łatwe i przyjemne.
-To nie może być prawda. -zaczęłaś szlochać w taki sam sposób jak po stracie starszego brata. -Ja nie chciałam go skrzywić, ale nie mogłam również pozwolić, abym stała się dla niego ważniejsza od nauki, miał tyle planów, że musiałam odejść, bo inaczej nie spełniłby żadnego z marzeń.
-A myślisz, że teraz spełnia wszystkie marzenia? Konrad od dwóch lat jest w psychiatryku, podczas każdej wizyty wspomina o tobie, nic nie wie o tej zemście, ale musiałem się odegrać, bo inaczej nie mógłbym spojrzeć mu w oczy ani spokojnie zasnąć. -zapiął walizkę i zabierając bluzę z suszarki ponownie stanął przy tobie. -Zmarnowałem ci tyle samo dni, co ty zabrałaś jemu. Wiesz, że trzy razy próbował popełnić samobójstwo?
-To jakiś koszmar. -jęknęłaś chowając twarz między kolanami. -Nie chciałam mu zniszczyć życia. Myślałam, że napisał maturę i zaczął studia na upragnionym kierunku.
-Maturę napisał i z każdego przedmiotu zdobył więcej niż sześćdziesiąt pięć procent. -uśmiechnął się i pokazał ci jego zdjęcie wykonane tydzień temu; miał inną fryzurę, siedział na ławce w koszulce w serek, która była jego znakiem rozpoznawczym, na kolanach trzymał bordową kurtkę, ale w oczach miał taki przerażający smutek, że miałaś ochotę go przytulić, a przelotnie zerkając na całą jego sylwetkę dostrzegłaś blizny na rękach i zrozumiałaś, że zadałaś mu okropny ból i nigdy nie wyspowiadasz się ze swoich ciężkich grzechów.
-Zanim wyjdziesz. -przytrzymałaś go za rękaw. -To wszystko było zaplanowane od A do Z?
-Tak, obserwowałem cię od kilku dni i tamtego dnia przytrafiła się ku temu najlepsza okazja. Nawet specjalnie podmieniłem telefony, zemsta potrafi być słodka, skarbie. -musnął twój policzek, a ty czując obrzydzenie do siebie samej najchętniej pocałowałabyś jego suche wargi, a słysząc trzask drzwi, który towarzyszył ci podczas rozstania z Radkiem zrozumiałaś, że przegrałaś wszystko bez wyjątku.
***
Trzymałaś głowę na jego kolanach, on bawił się jednocześnie twoimi pofalowanymi włosami i cienką kokardką na jednym z ramiączek od czarnej koszulki nocnej; coraz częściej zasypiałaś z nim w hotelu, ryzykowałaś utratę nieposzlakowanej opinii, kiedy przekraczałaś próg jego domu, ale kochałaś ten stan, gdy sprawdzając zaległe sprawdziany mogłaś czuć zapach jego żelu pod prysznic, wpatrywać się w ulubiony od dwóch lat odcień tęczówek, wysłuchiwać równomiernego bicia serca i piłaś z nim kawę z jednej filiżanki. Na początku waszej znajomości myślałaś, że to będzie przelotny romans zakończony po szybkim seksie; liczyłaś, że znajdzie dziewczynę w odpowiednim wieku i zapomni tak szybko, jak zjawił się tamtego popołudnia w pokoju nauczycielskim. Nie znalazł, a ty z każdą dodatkową świeczką na urodzinowym torcie widziałaś jak zmienia się w dobrym kierunku, aby dorównać tobie i poprzedniemu partnerowi. Wiele razy powtarzał, że nie chce cię zawieść i tymi zapowiedziami potrafił utopić cię w łyżeczce niespotykanych uczuć. Łatwiej było ci z nim rozmawiać, dzielić się zmartwieniami i otaczała cię spokojna przestrzeń, kiedy obserwowałaś go każdego dnia widząc w nim kogoś więcej niż jednego z dwudziestu siedmiu wychowanków. Opuszczając go na kilka godzin, dzień czy ewentualnie tydzień zadawałaś sobie pytanie co takiego brakowało w byłym narzeczonym? Tu nie chodziło o nadmiar godzin, które spędzał w wojewódzkiej komendzie policji; dotarło do ciebie, że chciałaś zrobić na przekór ojcu, był jego szefem i musiał znosić komentarze pozostałych pracowników o tym, że przyszłego zięcia traktuje w lepszy sposób od mających wyższy stopień doświadczonych policjantów. Chciałaś zemścić się na nim za jego wszystkie zakazy, nakazy, opiekuńczość, a podrywając Radka zdobyłaś jego serce i oddałaś mu swoje nie orientując się nawet, w którym momencie go pokochałaś na tyle mocno, że dopóki nie zamieszkaliście razem nie mogłaś zasnąć w pustym łóżku. Posypało się, bo wyczuwając adrenalinę od siedemnastolatka wiedziałaś, że możesz mieć wszystko i to z fanem motocykli czekają cię wielkie niespodzianki i wspaniałe przygody.
-Tęsknię za wakacjami, uwielbiałem ten czas, kiedy spędzaliśmy razem prawie dwa miesiące. - skradł przelotny pocałunek. -Czy będę mógł przychodzić do gabinetu pani pedagog, kiedy skończę lekcje, a ty będziesz uzupełniała tonę niepotrzebnych dokumentów? -zaczął prasować jasną koszulę spoglądając na spodnie, które leżały tuż obok ciebie.
-Konrad, tego już za wiele! Wiesz co by się stało, gdyby przyłapali nas w mojej klasie? To nie wyglądałoby na godzinę wychowawczą.
-Jestem dorosły, po prostu chciałem wypróbować wytrzymałość twojego biurka i nic więcej. -wzruszył ramionami i zrobił minę niewinnego dziecka. -Ogólnie nie podobają mi się plotki, które pojawiły się w szkole tydzień temu. Wszyscy mówią, że planujesz odejść.
-Planuję, ale miałeś się dowiedzieć o tym w inny sposób. Krótko mówiąc jestem szantażowana przez twoją panią od angielskiego, przyłapała nas na pocałunku i chce zająć moje miejsce w szkole.
-O kurwa. -przeczesał nerwowo włosy i wyłączył żelazko. -Co my teraz zrobimy? Marysia, przecież ty stracisz pracę, a mnie mogą zawiesić w prawach ucznia.
-Od przyszłego miesiąca zaczynam pracę w przedszkolu, wczoraj na biurku dyrektora położyłam zwolnienie i znikam z tej szkoły. -objęłaś go i zaczynając głaskać po policzku musiałaś przekazać mu całą prawdę. -Znikam również z twojego życia, Konrad. Nie mogę zmarnować ci szansy na dobre życie, musisz skupić się na sobie, a nie na naszym romansie, który zabiera ci cenny czas.
Ten poranek odmienił cały jego świat łączący się z twoim pod każdą kwestią; na początku będzie trudno poradzić sobie z nową rzeczywistością, ale wiedziałaś, że nie mógł popełniać błędów na korzyść miłości będącej zakazanym owocem, po którą sięgnęłaś bez żadnego zawahania. Wyszłaś z hotelu dojrzalsza i pewniejsza siebie; przeżyłaś piękne dni, ale nie mogłaś przysłonić mu realizacji marzeń. Pozwoliliście na rozwój wydarzeń, które mogły jedynie wymyślić się w jego głowie przed snem i wzruszając ramionami dostrzegłaś jego smutek i wolę walki. Nie mógł o ciebie walczyć, musiał ułożyć sobie życie, które zaakceptowałaby cała jego rodzina. Wszystko zostało stracone, pogrzebane na dnie serce, uczucie zniknęło trzy metry pod ziemią, a ty nie chciałaś udawać szczęśliwej, gdyby zamiast lepszej przyszłości wybrał ciebie rezygnując z siebie w całości. Gdybyś wiedziała, że utopiłaś go, zabiłaś wszystkie normalne cząsteczki zostałabyś nawet wtedy, gdy upadłabyś mocno, zniszczyłabyś swoją reputację, potwierdziłabyś plotki grona pedagogicznego, uczniów i uśmiechających się sąsiadów. Nie zawróciłaś, nie wpadłaś w jego ramiona, nie pozwoliłaś, aby codzienne gazety rozpisywały się na temat romansu nauczycielki z wychowankiem. Chciałaś być tą Marianną, która pracuje, pomaga innym w rozumowaniu świata nie tylko w ojczystym języku, realizuje każdy zawodowy cel i nie musi tłumaczyć rodzicom, że nie robi nic złego w hotelowych pokojach. Chciałaś dać im święty spokój, który został zakłócony po śmierci babci Róży i Ignacego. Nie potrzebowali więcej zmartwień, a ty nie chciałaś rozglądać się wokół i skrywać swojej twarzy w ogromnym kapturze, kiedy spotykaliście się publicznych miejscach.
***
Błękit nieba równał się z odcieniem twoich paznokci; siedziałaś na wysokim stołku i wpatrywałaś się w zręczne ruchy matki wykonującej pierogi ze szpinakiem. Doświadczyłaś w życiu tak wiele, że mogłabyś powtarzać bez końca jedno zdanie - można przyzwyczaić się do wszystkiego. Przyzwyczaiłaś się do codzienności bez Radosława i Konrada. Uczyłaś się akceptować każdy dzień bez Wojciecha; nie potrafiłaś włączyć kanału sportowego, nie szukałaś go na ulicach, nie obwiniałaś, nie wracałaś do przeszłości, którą starałaś się zrozumieć. Nic już nie chciałaś. Poddałaś się odbierając wyniki badań; oznajmiając rodzicom, że jesteś chora nie słyszałaś ich przepełnionych skruchą głosów. Od nich uzyskałaś wsparcie; ojciec znosił cię na rękach, kiedy nogi coraz częściej odmawiały posłuszeństwa, matka wzięła zwolnienie w pracy, ale ty wiedziałaś, że przychylając cały świat i nawet dając gwiazdkę z nieba nie obronili swoich bliskich przed odejściem. Zazdrościłaś pielęgniarce, że stwardnienie rozsiane jej nie dotknęło, ale wiedziałaś, że więcej bólu przyniosło jej odejście kobiety, która wspierała ją w każdej chwili, zagwarantowała dobre dzieciństwo i była z nią na każdym kroku. Więcej nacierpiała się po odejściu syna, tego którego zapragnęła w młodym wieku będąc na studiach, tego którego urodziła mimo, że nie była niczego pewna i tego, którego pokochała całym sercem, kupiła mu konia przygotowując się na kłótnie z mężem oraz była gotowa zrobić każdą jego ulubioną potrawę. Sięgając kule wspierające cię przy każdym ruchu zerknęłaś na wózek inwalidzki i widziałaś w nim przyszły, jedyny pojazd; przestałaś marzyć o zmianie samochodu, a mieszkanie na przedostatnim piętrze przestało być twoim azylem, co dotarło do ciebie późnym wieczorem, gdy wywieszono ogłoszenia o awarii windy, a ty zostałaś uwięziona przez jedno urządzenie. Wychodząc z domu zlekceważyłaś deszcz. Miałaś zrezygnować z widoku Gdańska z powodu nieodpowiedniej psującej humory pogody? Nie chciałaś siedzieć na łóżku, wyliczać objaw, które mogły dotknąć cię w każdej chwili i załamywać się nad swoim marnym losem. Przechodząc przez park cieszyłaś się na widok opadających liści, wiewiórek siedzących na drzewach i delektowałaś się ciszą wiedząc, że ludzie albo idą do pracy, albo ją opuszczają w pośpiechu, aby zrobić zakupy, odebrać dzieci ze szkół lub iść na umówione wizyty. Spokój został przerwany, kiedy zostałaś pociągnięta za włosy; te które bez żalu ścięłaś w poprzednim tygodniu, nie było Marianny z długimi brązowymi włosami, była ta z krótkimi ledwo sięgającymi do ramion w odcieniu czerni. Czy kiedy płeć piękna zmienia wizerunek automatycznie jest gotowa na zmiany w życiu? Ty byłaś i opracowany plan był dostępny tylko do ciebie. Z przerażeniem poczułaś jak ktoś przykłada broń do twojej skroni i wyczuwając woń alkoholu pożałowałaś swojego wyjścia.
-Rzućcie broń albo rozwalę jej tą piękną twarzyczkę!
Odwrócił cię przodem do policjantów, a ty dostrzegając Radka w mundurze i z zarostem byłaś gotowa na wszystko; gdyby przestępca teraz strzelił poczułabyś się wolna jak ptak. Kiedyś stwierdziłabyś, że znalazłaś się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie, teraz byłaś w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i ktoś zupełnie ci anonimowy mógł pozbawić cię całego cierpienia nie pozwalając ci na całkowitą utratę czucia w kończynach dolnych i górnych, nie musiałabyś zmierzać się z większym osłabieniem, a do ostatniego oddechu, słowa i myśli widziałabyś świat bez zmian nie oczekując, że znienacka zaatakuje cię prawdziwa ciemność.
Lecz zanim ktoś
spróbował trzeźwiej trochę myśleć
to, już dawno było ciemno.
***
wiem, że mam zaległości, ale REMONT tłumaczy wszystko
we wrześniu epilog, jakie zakończenie sobie wyobrażacie?
przygotujcie się do ostatniego wpisu i pewnej wiadomości na mojej podstronie
pozdrawiam z jedynego kącika, w którym jest miejsce dla mnie i laptopa